- Zamknij się. Nie nazywaj mnie tak, nie jestem Twoim ojcem, suko. Przynieś mi te jebane piwo, bo zaraz wstanę i przetrzepie Ci tyłek.
W kilku sekundach mrok zastąpił jej rozświetloną twarzyczkę, a ona spuściła głowę na dół. Ruszyła wolnym, aż za bardzo wolnym krokiem w stronę lodówki. Stanęła na koniuszkach swoich palców i z całej swojej dziecięcej siły, otworzyła, spoglądając na zawartość lodówki. Na każdej półce stało po pięć piw, nieznanej firmy. Wyciągnęła jedną flaszkę z obrzydzeniem i zatrzasnęła drzwiczki, biegnąc do "taty". Grzecznie podała mu jego własność, a on niemal wyrwał jej to gwałtownie z rąk. Zakołysała się na swoich słabych nóżkach, utrzymując jednak równowagę. Spoglądał na nią z zadowoleniem, a dziewczynka usiadła w rogu, za kanapą. Tak ma być. Jest dobrze. On Cię kocha. - rozmyślała, powstrzymując malutkie łzy, które i tak samopas spływały po jej bladych, jak śnieg zima. Wiedziała, że gdzieś tam głęboko on kocha ją równie mocno, jak ona jego. Usiadła, krzyżując nóżki i spoglądając w ścianę. Miała nadzieję, że ujrzy tam jej małego przyjaciela - Timm'iego. Timmy pewnego dnia pokazał się w jej mieszkaniu i od wtedy zostali przyjaciółmi. Często z nim rozmawiała, gdy jej tatuś był zdenerwowany. Niestety, tym razem go nie było.
- Skarbie.. - jęknął Luke, widocznie już na tyle zachlany, że nawet nie podniósł głowy, by na nią spojrzeć. Mała dziewczynka szybkim krokiem wyszła zza kanapy i stanęła przed nim z nadzieją.
- Chodź tu, do tatusia. - uśmiechnął się drwiąco, rozkładając ręce i kusząc do siebie ją. Mała, niczego nieświadoma, podeszła do niego, przytulając się. Jego brudne łapska, zjechały na jeszcze nie dojrzałą, pupkę dziecka. Najmocniej, jak mógł, ścisnął na niej ręce. Z jej oczu poleciały kolejne łzy, była przestraszona.
- Nie bój się. Tak robią tatusiowie. - obleśny, odór wydostał się z jego ust, gdy rękami zaczął ściągać jej bluzeczkę.
Angel's POV.
- Wypijmy za tych, którzy obiecali być na zawsze. Wypijmy za niewidoczne rany w sercu. Wypijmy za nas samych. Wypijmy za ciemność. Wypijmy. Bo pić musimy. - burczałam pod nosem, sama do końca nie rozumiejąc, co mówię. Moje ciało spoczywało na łóżku, ale mimo tego wszystkiego i tak się kołysało w tył i w przód. - Wypiję za was i waszą przeszłość. - mruknęłam, spoglądając na masę różnych cięć, pod różnym kątem na ręce, schowanych głęboko za bluzą. Trzęsącymi się rękoma, nalałam kolejną porcję whiskey do kieliszka. Prychnęłam, śmiejąc się lekko, ale nie naturalnie. Zatrzęsłam się , o mało nie wylewając trunku na ziemię. Śmieszne, przy wprowadzaniu nie sprawdzali mojej torby. Moje ramiona i brzuch co jakiś czas unosiły się i opadały, pod wpływem lekkiego chichotu. - Wypiję, za was kochani rodzice. Gdziekolwiek jesteście. Za waszą "miłość". Za "troskę". - prychałam, cały czas się śmiejąc i unosząc kieliszek z napojem. Rozwarłam usta, czując, kojące uczucie pieczenia w gardle. - Za opiekę. - mój głos zbyt szybko zmieniał swoją tonację. Zaczął się załamywać, pozostawiając w tyle mój śmiech. - Wypiję za Ciebie, Luke.* Żebyś do końca swoich pieprzonych dni siedział w tym pieprzonym więzieniu. - na mojej twarzy zaskoczył drwiący uśmieszek, mimo, że właśnie połykałam łzy. To musiało wyglądać strasznie. - I za was, moi drodzy koledzy i koleżanki. Abyście zawsze byli tacy idealni. - chrypiałam, przypominając sobie dom dziecka, oraz wyzwiska pod moim adresem. Powieki stawały się coraz słabsze, a ja dosłownie czułam wodospad łez, oraz moje uniesione kąciki. Upiłam kolejny łyk, czując, jak moja ręka zaciska się na szklanej powierzchni, zbyt mocno. Dolałam trunek , niemal wypijając go jednym, szybkim ruchem. - Za Was, moje myśli. Żebyście doszczętnie spaliły moją duszę.. - zabełkotałam, po raz kolejny dolewając sobie alkohol. Spojrzałam w górę, myśląc, że znajdę tam niebo, ale niestety. Przysłonił je sufit. Krople deszczy odbijały się od parapetu, przypominając, że wciąż pada. Uniosłam kieliszek wysoko, przymykając powieki. Moje usta otworzyły się, czekając na kolejną dawkę promili. - I za Ciebie, Boże. - szepnęłam, tym razem wybuchając już płaczem, a jednocześnie śmiechem. - Mam nadzieję, że świetnie się bawisz, patrząc na mnie.
- To musi być świetna zabawa, co? - niekontrolowanie wstałam, krzycząc, wciąż ze wzrokiem utkwionym w górze. - Sterowanie ludźmi. Zadawanie im cierpienia. Sprawianie, że tracą resztki człowieczeństwa! - krzyczałam, upuszczając kieliszek z alkoholem. W kilku sekundach, roztrzaskał się na podłodze, rozpryskując trunek we wszystkie możliwe strony, również na mnie. - Od początku wiedziałeś, że będę tym ciemnym aniołem?! - chwyciłam końcówki swoich włosów, ciągnąc je mocno i zaciskając oczy. Moje ciało zakołysało się pod wpływem dużej ilości alkoholu. Zrobiłam krok na przód, napotykając gołą stopą, kawałek szkła. Czułam, jak wbija się w moją stopę, a potem ciepły płyn spływający w dół. - To dlatego jestem "Angel"?! Dlaczego od razu mnie nie zabijesz?! - krzyczałam, niemal zdzierając sobie gardło. Drzwi otworzyły się gwałtownie. Nie pofatygowałam się nawet, żeby spojrzeć, kto to. Zrobiłam w szale kolejny krok w przód, patrząc prosto w niebo i po raz kolejny wchodząc w szkło. Słyszałam typowy chrupot, łamiących się resztek. - Zabij mnie, proszę. Pozwól mi odejść. - szepnęłam próbując jeszcze iść kilka kroków dalej, ale ktoś mi to uniemożliwił.
- Co tu się dzieje? - odezwał się nieznany mi głos, ale zaraz rozpoznała, że to chłopak, który wnosił jej bagaże.
- Cholera, nie zadawaj głupich pytań, a pomóż mi i posprzątaj te szkło, Harry. - odpowiedział Justin zdenerwowany, patrząc na pijaną dziewczynę.
- Angelika, proszę..
Moje nieobecne oczy, wychwyciły zatroskaną twarz chłopaka. Czułam, jak jego ręce zaciskają się na mojej talii, a następnie zostałam podniesiona. Zaczęłam się wyrywać, krzycząc, już nawet sama nie wiedziałam, co. Justin uniemożliwił mi jakiekolwiek bicie, dlatego, płakałam wciąż wpatrując się w górę.
- Nie chcę być już ciemnością.. - szepnęłam, na tyle, by szatyn mógł to usłyszeć. - Jesteś światłem, Angel. Promyczkiem.
***
Justin's POV.
- Przestań się wiercić. - mój głos był przepełniony złością do siebie. Jak mogłem pominąć przeszukiwanie jej walizek?! Jak można być takim idiotą?!
- To boli. - syknęła, wciąż nie wyraźnie, bo przecież nie można się pozbyć promili alkoholu w godzinę. Trzymałem jej gołą stopę, poszukując maleńkimi szczypcami kawałków szkła. Gdy już więcej nic nie znalazłam, starłem resztki jej krwi i założyłem plaster.
Spojrzałem w jej oczy, tak głęboko, dopatrując się tego, czego już od dawna szukałem. Jej tęczówki mieniły się tysiącami różnych uczuć. Złość, ból, cierpienie, gorycz. Te można było najbardziej wychwycić. Rozwarłem usta, czując, jak niewiele potrzebowała, by ściągnąć maskę, a jak mocno się siliła, aby ją utrzymywać przez ten cały czas w tajemnicy. Niemal widziałem, jak cała jej przeszłość zapisana jest w tych dwóch pozornie zwyczajnych, odcieniach brązu. Zamrugałem kilkakrotnie, widząc, jak ponownie zaczyna płakać, a jej ciałem wstrząsa dreszcz.
- Jak się czujesz? - zapytałem, próbując odnaleźć ją wzrokiem, jednak była daleko. Daleko. Setki mil dalej ode mnie. Wplotłem palce w swoje włosy, nie wiedząc, jak do niej dotrzeć. Jak Cię do cholery złamać?!
Zacisnąłem powieki, starając się nie uronić żadnej łzy. Z każdym dniem coraz bardziej wątpię.
- Angel... - jęknąłem, oblizując swoje spierzchnięte usta i unosząc wzrok. - Daj sobie pomóc. - szepnąłem, prawie niesłyszalnie, ale na tyle, by ona zareagowała. Pokręciła przecząco głową, a następnie uśmiechnęła się cynicznie. - Mnie się nie da pomóc. Jestem od początku na przegranej pozycji. - wybełkotała, przez co ledwo co zrozumiałem. Zmarszczyłem brwi, najeżdżając ręka, na jej rękę. - Nieprawda. Jesteś światłem, dziewczyno i musisz to zrozumieć.
Nastąpiła cisza, a wzrok dziewczyny wahał się i błąkał gdzieś po ścianach, jakby szukając odpowiedzi na to, czy ma cokolwiek powiedzieć, czy nie. Pogładziłem kciukiem, jej dłoń, rysując uspokajająco różne wzory. Od kółek po kwadraty.
- Przychodzą do mnie, wiesz? - odezwała się tak cicho, jakby bała się, że ktoś inny ją usłyszy.
- Kto? - zapytałem, przełamując się i delikatnie głaszcząc jej policzek.
- One. - wskazała ręką, na cięcia. Przez chwilę czekała na moją reakcję, a następnie podniosła koszulkę ukazując na brzuchu jeszcze większe obrażenia. Przymknęła powieki, przejeżdżając po bliznach, z dziwnym uśmiechem na twarzy. Wsunąłem palce we włosy, widząc, jak łatwo jej idzie ukazanie tego wszystkiego. Co alkohol robi z ludźmi?
Milczałem, czekając, aż dokończy. Opuściła ubranie i pociągnęła delikatnie nosem, wciąż ścierając łzy.
- Są ze mną. Przez ten cały czas. Tkwią w mojej głowie. - uśmiechała się, gdy to mówiła. Inny człowiek spojrzałby na nią, jak na wariatkę.
- Słyszę je. Nawet teraz. Odbijają się od ścian tego pomieszczenia, siejąc spustoszenie. - szeptała, zaciskając mięśnie szczęki, a następnie je luzując. Chwyciła lekko moją dłoń, po raz pierwszy w życiu, przełamując się i posyłając mi głębokie spojrzenie w oczy.
- To chore. - wychrypiała, opierając się głową o ścianę. Jej klatka piersiowa poruszała się z niewiarygodną szybkością. Śmiała się cicho. - Ale od początku moje życie było chore. - dodała z rozbawieniem, a następnie grymas wpadł na jej twarz. Jakby właśnie ktoś ją bił, lub, jakby jadła cytrynę.
Połknąłem głośno ślinę, powstrzymując się od przytulenia jej teraz i powiedzenia, jak bardzo mi przykro. Ale dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nie ważne, co bym powiedział. To nie przestanie tam być. Nie przestanie jej dręczyć. Dopóki nie uwierzy. Nie uwierzy w siebie.
~ Alkohol zmywa maski z twarzy ludzi.
______________________**Luke - jeśli ktoś dalej nie wie, to mężczyzna, który znalazł Angelike na torach, porzucona. Przez kilka lat był jej "ojcem".
Krótki, ale zawiera to, co miał zawierać. Och. Pierwszy raz się "przełamała". Szkoda, że po alkoholu, nie?
Co sądzicie o rozdziale?
Boże... Cudowny rozdział!! I tak cholernie... dojrzały...
OdpowiedzUsuńTen początek był niesamowicie poruszający. Biedna Angel. Jak można gwałcić taką małą dziewczynkę...?
Pierwsy raz się przełamała ipokazała swoje emocje! Jestem ciekawa, co zrobi teraz Justin i czy może zmieni swoją "taktykę"...
Wspaniały rozdział, czekam na kolejny ;-*
the-other-side-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Boski rozdział *.* Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńhttp://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Boziu kocham to... genialne jak zawsze czekam na kolejne :>/ Mizu
OdpowiedzUsuńBoski rozdział.♥
OdpowiedzUsuńBiedna Angel.Od samego początku nie miała łatwego życia.
Wreszcie pokazała jakieś emocje.Mam nadzieję,że Justin jej pomoże.
Czekam na next.♥
@weramichalak
świetny rozdział:) mimo, że krótki naprawdę mnie poruszył, kiedy się przełamała. na samo wspomnienie Luke'a robi mi się nie dobrze. czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńo mój boże ... to jest takie idealne
OdpowiedzUsuńpoplakalam się na wspomnienie o Luku .
jebany cwel.
zajebiscie piszesz
dziękuje skarbie że mnie informujesz i przepraszam
że odrazu nie skomentowałam
Wybacz że dopiero teraz..
OdpowiedzUsuńI nie skomentowałam poprednich..?
Boskie <3
Luke ty sukinsynie!
Ugh.. Pedofil ! :/ : c
Mam nadziee że Angel pomoca Jussa wyjdzie z tego <3<3<3<3
Weny skarbie <3
Anana
Genialny! Czekam na nastepny//@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuń