środa, 15 stycznia 2014

`Angels Do Not Die Yet` rozdział. 7

Angelika's POV.
Obudziły mnie ciepłe promienie słoneczne, wpadające przez okno. Uniosłam najpierw prawą powiekę, następnie lewą, od razu przysłaniając sobie słońce jedną ręką. Jęknęłam cicho, czując, jak niemal od razu uderza mnie cholerna suchość w gardle.
- Dzień doberek. - dopiero teraz zauważyłam Justina, pochylonego nade mną i wymachującego przed moim nosem kubkiem z czymś do picia. Moje usta zacisnęły się tworząc cienką linię, a ja rozejrzałam się zdezorientowana po pomieszczeniu.
- Co ja tu robię? - zapytałam, kładąc sobie rękę na głowę. Czułam się, jakbym przed chwilą uderzyła z impetem głową w ścianę. Tak. Tak mniej więcej się czułam. Zmarszczył brwi, siadając na łóżku i podając mi napój. Spojrzałam na zawartość, w duchu zadowolona, że to ciepła herbata. Upiłam łyk, wydając z siebie coś na rodzaj westchnienia. Chłopak zachichotał, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku.
- Widzisz. Wczoraj, miałam małe załamanie. - odezwał się, przeczesując ręką, swoje idealnie postawione włosy. - Nie miałem ochoty budzić Cię, prowadzić z Tobą walkę na śmierć i życie, a następnie ponownie kilka godzin kłaść Cię do snu w Twoim pokoju. Wolałem Cię zostawić w swoim.
Z moich ust wydobył się chichot, który szybko stłumiłam, zasłaniając się ręką. Starałam się przybrać poważnego wyrazu twarzy, ale nie mogłam, bo powiedział to z taką powagą, że nawet ja.. Angel, nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu. Oczywiście, od razu się za to skarciłam.
- Dlaczego się zasłaniasz? Masz piękny uśmiech i miły dla uszu śmiech. - warknął, wywracając oczami i biorąc moje ręce. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech, ale stał się bardziej stonowany. Na moich policzkach pojawiły się dwie czerwone plamy, których tak szczerze nienawidziłam. Spuściłam wzrok, mamrocząc coś pod nosem, a chłopak splótł nasze palce, widocznie zadowolony, że pozwalam mu na dotyk. Sama sobie dziwiłam, ale jakoś.. Nie przeszkadzało mi to zbytnio.
- O Jezu, Ty się rumienisz. - zagruchał, jak te wszystkie słodkie dziewczyny, co mówią przesłodzenie, a ja znów wybuchnęłam śmiechem, podczas gdy on dotknął moich policzków i lekko je rozciągnął, robiąc minę wesołej babci. - Justin.. Przestań. - odpowiedziałam, dusząc się śmiechem i odciągając jego ręce od siebie.

Justin's POV.
Moje imię wypowiedziane w jej ustach, brzmiało tak słodko, że miałem ochotę przytulić ją i już nigdy więcej nie puszczać. A kiedy pierwszy raz się uśmiechnęła.. Myślałem, że to niemożliwe mieć idealny, piękny uśmiech. Angel właśnie mi uświadomiła, jak bardzo się myliłem. Gdy tylko kąciki jej ust uniosły się w górę po raz pierwszy odkąd się tu znalazła, poczułem, jakby jakiś ciepły prąd przeszył moje ciało od stóp do głów.  Jeśli ona tak zachowuje się na kacu, to chciałbym, żeby żyła z tym kacem wiecznie.
Zauważyłem, że ponownie założyła ręką na głowę, jęcząc i wyginając swoje usta w grymasie. Uśmiechnąłem się szeroko, sięgając ręką na szafkę, po przygotowane tabletki. Podałem je szatynce, na co ona mrugnęła szybko i połknęła je bez popicia.
- Następnym razem muszę sprawdzić Twoje torby. - mruknąłem, widząc, jak uśmiecha się szeroko i odchyla się w tył, aby oprzeć swoje ciało na poduszce.
- Było aż tak źle? - Justin, dobrze się czujesz? - sapnęła, chichocząc i niezauważalnie odrzucając swoje włosy w tył. Teraz zachowywała się tak naturalnie i zwyczajnie, że mógłbym ją wziąć za pracownicę tego ośrodka.
Położyłem się klatką piersiową na jej nogach, podczas gdy ona siedziała oparta o poduszkę. Wpatrywałem się w jej oczy nie mogąc uwierzyć, że właśnie teraz, w najmniej oczekiwanych momencie odsłoniła barierę i wyjrzała poza nią, nawet nie czując strachu. Po prostu się odważyła. Zrobiła to. Teraz. Tu. Przy mnie. I chyba nawet nie czuła skrępowania. Położyłem dłoń na jej udzie, na co jej wzrok niemal od razu tam powędrował, powodując u mnie miły dreszcz.
- Następnym razem staraj się nie rozmawiać z Bogiem. - szepnąłem, śmiejąc się, a ona spuściła wzrok, zasłaniając się swoimi włosami i chichocząc. Delikatnie i niezauważalnie, jechałem dłonią w górę, omijając jej biodro, jadąc wyżej, po ramieniu, a następnie dojeżdżając do szyi i lekko ją masując.
- Co mówiłam? - szepnęła cicho, na co zwróciła na siebie moją uwagę. Dłonią dojechałem do zarysu jej szczęki i delikatnie, opuszkami palców, pogładziłem jej policzek, na co przylgnęła do mojej dłoni, twarzyczką.
Coś zagotowało się we mnie, coś tak potężnego, że nie potrafiłem przez kilka sekund nic z siebie wydusić. Jak to jest możliwe, że ona na to wszystko mi pozwala? Jak? Przecież.. Minęły dopiero trzy tygodnie.
Może aż? Może wreszcie coś się zaczyna z nią dziać?
- Coś tam o czarnym aniele którym jesteś, czy coś. - wychrypiałem wreszcie, po kilkusekundowej ciszy, a ona zakryła swoją twarz w jej malutkich dłoniach, chichocząc i jęcząc z zażenowania.
- O Boże...
- Nie jest tak źle. Wiesz, przynajmniej nie święciłaś się wodą święconą i nie wpieprzałaś opłatków. - zadrwiłem, a ona uniosła dłoń, uderzając mnie w ramię i wybuchając śmiechem.
- Coś jeszcze robiłam?
- Nie, raczej nic wielkiego. - westchnąłem, pomijając fakt, jak pokazywała mi swoje rozcięcia. Miałem wrażenie, że ona o tym wie i to akurat pamięta.
Wstałem, otrzepując się lekko.
- Idź weź kąpiel. Idziemy do ogrodu.
***
- A co z lekcjami?
- Nie ma dzisiaj. - kącik moich ust uniósł się, gdy sapnęła zadowolona i zaczęła biec w stronę huśtawki. Jak małe dziecko, zaśmiała się, siadając na niej i od razu odpychając się nogami od ziemi. Kompletnie jej nie poznawałem. Jakby to nie była ona. A co jeśli ona dalej jest pijana?
Nie, to niemożliwe.
Podszedłem bliżej niej, zatrzymując jej huśtawkę z podłym uśmieszkiem i spoglądając na jej reakcję.
- Ej. To nie fair. - fuknęła, odrzucając włosy i patrząc się z obrażoną miną w nieznany mi punkt, gdzieś w przestrzeni.
- Ja Cię pohuśtam, jeśli dasz mi całusa w policzek. - wzruszyłem ramionami.
- A co jeśli nie chcę?
- To się nie pohuśtasz. - westchnąłem, trzymając linki i robiąc zawiedzioną minę. Mruknęła coś pod nosem kilka razy, spoglądając na mnie wymownie. Wyszczerzyłem się, klękając przy niej i nadstawiając policzek, na co ona chwyciła go i złożyła na nim soczyście miękki i delikatny pocałunek, ale na tyle silny, że pozostawił w moim ciele przyjemne uczucie gorąca.
- Okej. Ale następnym razem się postaraj. - warknąłem, a ona pisnęła, wywracając oczami.
- Przestań marudzić. - odpowiedziała, a ja stanąłem za nią, układając ręce na bokach huśtawki. Widziałem, że jej ciało jest spięte. Zmarszczyłem brwi, starając się nie przywiązywać do tego tak dużej wagi.
- Ale lekko, proszę. - pisnęła cicho, co mnie utwierdziło w fakcie, że nie ufała mi, ale chyba nikt nikomu by nie ufał po trzytygodniowej znajomości. Pchnąłem ją, na co zacisnęła swoje ręce na linkach i westchnęła, unosząc się lekko ku górze.
Gdy pojawiła się znów, ponownie ułożyłem dłonie na jej bokach i znów pchnąłem, przez co znalazła się wyżej.
- Wystarczy.
Stanąłem obok, przypatrując się jej rozświetlonej bladej twarzyczce i włosach unoszących się pod wpływem lekkiego wiatru. Wyglądała naprawdę jak anioł. Oparłem się o drzewo, nie odrywając od niej wzroku, a ona chichotała, wciągając powietrze i ze świstem wypuszczając je z płuc. Jej kruche ciałko nawet w połowie nie zasłaniało huśtawki, co coraz bardziej mnie martwiło. Trzeba będzie popracować nad jedzeniem. 
Nie zdążyłem nawet zauważyć, gdy dziewczyna stanęła przy mnie, lekko klepiąc mnie w głowę i mknąc przed siebie.
- Berek. - zdążyłem usłyszeć, a zaraz po tym, uśmiechnąłem się łobuzersko, ruszając i przyśpieszając. Minąłem kilka krzewów. Zniknęła z moich oczu, ale uszy wychwyciły jej chichot. Szatynka nie miała ze mną szans. Już po minucie, została złapana i podparta do starej wiśni rosnącej w ogrodzie.
- I co teraz? - mruknąłem do jej ucha, sunąc dłońmi po jej bokach, następnie łapiąc ją w talii i przyciągając do siebie.
Zaśmiała się głośno, ale jej twarz spochmurniała, gdy ujrzała coś za moimi plecami. Śmiech zatrzymał się w jej gardle, a twarz przysłoniła stara maska. Zacieśniła usta, stając sztywno i odpychając mnie od siebie.
- Angelika Hope Williams? - szorstki głos odbił się w moich uszach, a ja już wiedziałem, do kogo on należał. Sztywno odsunąłem się od niej, zostając jednak w bliskiej odległości. Spojrzałem na dość wysokiego mężczyznę o lekkim zaroście, który wpatrywał się swoimi zimnymi oczach w oczy Angel.
- Proszę za mną. - oznajmił surowo, kiwając głową, a następnie kierunkując swoje oczy na mnie.
- A Ciebie chłopcze proszę, abyś zachowywał się bardziej stonowanie, jeśli chodzi o naszych podopiecznych. - warknął, zabierając mi sprzed oczu szatynkę i pozostawiając w głębokiej niewiedzy.
_______________
Jak myślicie, skąd ta nagła przemiana dziewczyny? : o
Liczę na Wasze komentarze i opinie <3
Dziękuję i do nn!
Wpadajcie również na drugiego bloga mojego : thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com
Jakieś pytania? Zajrzyjcie tutaj.

13 komentarzy:

  1. No takiego zachowania nie spodziewałam się po niej. Cieszę się , że sie trochę otworzyła , ale dlaczego zawsze ktoś musi to zniszczyć. Głupi facet hahaha. Życzę weny! Czekam nn <3 @natalusia99

    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku, jak słodko... ;-*
    Justin tak cudownie się przy niej zachowuje, tak się o nią troszczy... Szkoda, że ten gościu musiał im przerwać ;D To wspaniale, że Angel zaczęła otwierać się przed Justinem.
    Zajewspaniały rozdział. Czekam na następny ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w niebie
    ?
    Jezu nie wiem, ja pierdole to jest mega mega mega ( sory za słownictwo )
    jak dobrze, ze ona się tak zmieniła, zachowuje się trochę jak dziecko ale w ogóle mi to nie przeszkadza a wręcz podaoba mi się to.
    Justin jest taki aww. słodziutki chłopczyk.
    szkoda że ten typ przzyszedł. może by się coś wydażyło ;o
    on się tak o nią troszczy *.*
    zajebisty, zajebisty i jeszcze raz zajebisty rozdział.
    już chcę kolejny i nie mogę się doczekać. <3
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com
    PS. Kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam to trzeci raz zajebiste *o*

    http://prawda-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. http://thepastcanbeyourthebestpresent.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział.♥
    Dobrze,że Angel w końcu trochę się otworzyła przed Justinem.
    Justin jest taki słodki.
    Szkoda,że ten facet musiał im przerwać może by się pocałowali.
    Czekam na next.♥
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  7. Woow..
    Nie spodziewałam się, że Angel..
    tak zacznie normalnie rozmawaić i wgl..
    Gdy by nie ten dupek !!
    A ylo tak pięknie...

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  8. jestem strasznie ciekawa o co chodzi??
    i co to za facet??
    genialny rozdział :)
    czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAAAAAAA *.* Kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero dzisiaj zaczelam czytac i juz planuje bloga...Swietny czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń