środa, 22 stycznia 2014

`Angels Do Not Die Yet` rozdział. 8

Angelika's POV.
Stukot jego paznokci odbijanych od stołu, zaczynał już mnie denerwować. Od okołu pół godziny siedzieliśmy w jego gabinecie, pogrążeni w głębokiej ciszy. Przerwał mi i Justinowi rozmowę, a teraz nawet nie wie co powiedzieć. Nie wiem nawet, kim jest, ale sądząc po biurze, był on dyrektorem tej placówki, czy coś w tym stylu. Wywróciłam oczami, prychając cicho pod nosem, chodź jestem pewna, że to usłyszał. Zacisnęłam usta, tworząc z nich prostą linię i wpatrując się martwo w jakiś punkt na ścianie.
- Angelika Hope Williams.. - syknął wreszcie, wstając i przejeżdżając ręką po półce z różnymi teczkami. Wyciągnął jedną z nich z moim nazwiskiem i z zadowolonym uśmiechem usiadł ponownie na swoim wygodnym krześle, podczas gdy ja gnieździłam się na drewnianym stołku. Otworzył ją, wyciągając z niej papiery.
- Co my tu mamy.. - mruknął, zakładając na swój nos malutkie okularki, wyglądające trochę jak od Harrego Pottera. Zaśmiałam się w myślach, próbując go porównać do ucznia Hogwartu.
- Cóż.. Demolka pokoju, złe zachowanie na lekcjach, popijawa alkoholowa, roztrzaskane butelki, roztrzaskane lustro i kilka innych występów. - mruczał, podnosząc na mnie wzrok i kładąc swoje dłonie na stole, splatając je ze sobą.
- Tak naprawdę, widząc takie przewinienia, powinienem Panią odesłać do innego ośrodka, ale. - przerwał, wstając i podchodząc do okna, gdzie w ogrodzie czekał prawdopodobnie - Justin.
- Jestem w pełni przekonany, że pański opiekun, nie poinformował pani o kilku ważnych rzeczach.
Tym razem skierował wzrok prosto na mnie, wypalając w moim ciele dziurę wzrokiem, ja jednak nieugięta, nie spoglądałam na jego postać.
- Musisz Williams wiedzieć, że w tej prywatnej placówce, panują konkretne zasady, których musimy się trzymać. - zaczął ostro, ściągając okulary i kładąc je na półce.
Klęknął, schylając się na jakiś dolny blat i wyciągając z niej grubą księgę, trochę zakurzoną, ale w miarę dobrym stanie. Dmuchnął na nią, uwalniając ją z kurzu i podając mi.
- Przeczytaj ten kodeks, myślę, że wszystko zrozumiesz.
- A co jeśli nie chcę?
- Cóż, będę zmuszony, panią stąd odesłać do innej placówki. Nie potrzebujemy tu takich gówniarzy, jak Ty. - wskazał na mnie swoim palcem, uśmiechając się delikatnie. Pochylił się nade mną.
- Zrozumiano?
- Tak. - odpowiedziałam, ponownie zaciskając usta i z trudnością podnosząc księgę.
Ruszyłam ku drzwiom w milczeniu, chwytając klamkę i starając się przepchnąć przez próg, gdy usłyszałam ciche chrząknięcie.
- Ekhem?
- Tak? - zapytałam, posyłając mi rozgniewane spojrzenie.
- Nie zapomniała pani o czymś?
- Do widzenia? - zadałam bardziej pytanie, niż stwierdziłam, więc mrugnął oczami wolno, pochylając głową.
- Do widzenia, Angeliko.
***
- No, taak. Mogłem się domyśleć, że chodzi o Twoje wybryki. - Justin sapnął, spoglądając na księge w moich dłoniach, oraz podchodząc bliżej mnie. Wyciągnęłam z kieszeni kluczyk do pokoju, w ciszy go przekręcając.
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś, że są jakieś pieprzone zasady? - warknęłam, starając się zachować kamienną twarz, co przy nim coraz rzadziej mi wychodziło. Skrzywił się lekko, na mój dawny ton i odchrząknął.
- Nie było jakoś czasu, poza tym, myślałem, że nie będzie tak..
- No, jak? - przerwałam mu ostro, czując, do czego zmierza. - Źle? Tak makabrycznie? Nie wiedziałeś, że będę taka trudna? - prychnęłam, wchodząc do pokoju. Rzuciłam księgę na ziemię, w zdenerwowaniu zasłaniając rolety w oknach.
- Nie, Angel, ja po prostu..
- No powiedz to Justin. Powiedz, że nigdy nie było tak trudno. Że myślałeś, że będzie łatwo, bo przecież już tyle ludzi wychodziło z opresji. Powiedz. Powiedz mi, że nie dajesz rady. Powiedz. Przecież to nic nowego. Dobrze o tym wiem, jaka jestem.
Popatrzał na mnie zdziwiony moją reakcją, a następnie otworzył usta, by coś powiedzieć.
-  Daj sobie spokój- warknęłam, zatrzaskując przed nim drzwi i czując, jak łzy napływają do moich oczu. Otuliłam się własnymi ramionami, lekko się pocierając, aby zrobiło się cieplej. Oparłam się plecami o nie i zjechałam po nich, czując się, jak skończona idiotka.
Też nie wiedziałam, gdy się rodziłam, że będzie tak trudno.

Justin's POV.
Cholera, spieprzyłem to. Tak cholernie to spieprzyłem.. Mogłem jej od razu powiedzieć, a nie siedzieć i gówno robić. W dodatku myśli sobie, że jest zła. Ale przecież nad tym można popracować. Stałem przed jej drzwiami, słysząc, jak zza nich wydobywa się cichy szloch, a ona sama zalewa się łzami. Moje serce krajało się na takie odgłosy, więc chwyciłem lekko za klamkę.
- Angelika? - zapytałem cicho, przez co spowodowałem ciszę z jej strony i chyba odsunięcie, bo odbył się jakiś szmer.
Przekręciłem klamkę, wchodząc cicho do jej ciemnego pokoju. Siedziała oparta plecami o ścianę, ze schowaną głową w kolanach. Jej cichy szloch dalej dotykał moich uszu, mimo, iż ona wcale nie płakała.
- Idź stąd. - wychrypiała, jeszcze bardziej podkurczając kolana.
- Nie. - odparłem stanowczo, klękając przy niej. Znowu się zamyka.
- Zostaw mnie, Justin. - powiedziała głośniej, zmieniając swoje ręce w pięści i unosząc na mnie swój załzawiony wzrok.
- Nie, dopóki nie zrobi się lepiej.
- Nigdy nie będzie lepiej. - szepnęła.
Chwyciłem jej malutkie, blade dłonie w swoje, splatając nasze palce i spoglądając prosto w jej głęboko zasłonięte maską oczy.
- Więc będę tu cały czas. - posłałem jej niewyraźny uśmiech, którego nie odwzajemniła, ale pozwoliła naszym dłonią być złączonym, co wystarczająco mnie satysfakcjonowało.
Odgarnąłem kosmyk jej włosów za ucho.
- To, że ktoś jest skryty, nie oznacza, że jest trudny. - zacząłem, głęboko oddychając i spoglądając na jej twarz, która wyrażała właśnie zmieszanie. -  Będąc skrytą osobą, jesteś wyjątkowa. - uśmiechnąłem się, chwytając jej podbródek, uniosłem go ku górze. - Bo każdego dnia odkrywam w Tobie coś nowego i to jest magiczne. Nie trudne. - odparłem, gładząc kciukiem jej policzek. Spojrzała w moje oczy, a je poczułem coś na rodzaj motylów w brzuchu. Widziałem w nich po raz pierwszy tańczące iskierki. Dotarłem do jej ciepłego serca. Wiedziałem to.
      Czułem, że to co mówię, jest prawdą, a nie tanią wymówką, którą wciskałem kiedyś innym podopiecznym, aby ich pocieszyć.
To naprawdę było magiczne, widzieć tą dziewczynę i każdego dnia odkrywając jej nowe cechy.
    Ścisnąłem jej ręce, czując, że między nami powstaje jakaś więź. Po raz pierwszy poczułem, że robimy krok w dobrą stronę. Że coś nareszcie zaczyna się w niej dziać. Po prostu.. Zaczęła się otwierać. Wstałem, pociągając ją ze sobą. Ni stąd ni zowąd, objąłem ją w talii, chowając głowę w zagięciu jej szyi.
Jej ciało zesztywniało, nie odwzajemniła przytulenia, ale również nie odrzuciła mnie od siebie, przez co kamień spadł mi z serca. Czułem bicie jej serca i to, jak zaczyna przyśpieszać, więc odsunąłem się od niej lekko, ścierając resztki łez z jej policzków.
- Nie płacz już nigdy więcej, słonko. - przybliżyłem się bliżej niej, składając na jej czole, opiekuńczy pocałunek.
- Dziękuję. - szepnęła, przymykając powieki i ściskając moją dłoń.
- Może prześpij się trochę teraz, co?
Pokiwała głową twierdząco, idąc w stronę łóżka. Odwróciłem się z lekkim uśmiechem na ustach, przekręcając klamkę i wypuszczając ze świstem powietrze z płuc.
- Justin? - szepnęła prawie najciszej jak mogła, ale usłyszałem. Odwróciłem głowę w jej stronę, spoglądając na nią, siedzącą na łóżku.
- Posiedzisz ze mną?
_________________________
No, rozdzialik krótki dodany z opóźnieniem, ale wiecie, jak to jest..Ferie.. Rozleniwiłam się trochę, hahaa <3 :)
Jak Wam się podoba?

10 komentarzy:

  1. Aw.. <3<3<3

    Ta końcówka Uuuuuu <3
    Gagshwiwgsudeisushsixd kocham ten rozdział <3<3
    Kocham Cię <3<3
    I rozleniwiaj się :D
    Ja teraz śpię do 12 «.»
    : D

    Anana

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.♥
    Ten dyrektor ośrodka nie jest zbyt miły.
    Czekam na next.
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  3. B.O.S.K.I. po prostu aaaaaaaaaaaa niesamowity !!!!!!!
    Życzę weny! Czekam nn <3 @natalusia99
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O FUCK. !!!

    Jacy oni są słodcy <3 ten dyrektor jest mega dziwny..
    żeby Juss nie miał przez to problemów.
    To jak oni rozmawiają jest takie aww.
    Dobrze, że pozwoliła mu to wszystko powiedzieć i wgl <3
    Jesteś niesamowita
    Kocham i weny życzę <3
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział krótki, ale świetny.
    Ten dyrektor jest jakiś pieprznięty...
    Uwielbiam momenty z Justinem i Angel. Są takie słodkie.
    Czekam na kolejne rozdziały.
    Miłego leniuchowania :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział!
    Angel zaczyna otwierać się przy Justinie, a ty wszystko tak pięknie opisujesz... ;-* Normalnie jestem zafascynowana każdym słowem. To jest tak wciągające... Masz ogromny talent, kochana, za każdym razem mam wrażenie, że pisząc rozdziały, myślisz nad każdym słowem, zanim je napiszesz. Stąd wynika twoja precyzja i dojrzałość tekstu...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluje! Twój blog został właśnie nominowany do VBA, więcej szczegółów znajdziesz u mnie http://prawda-klamstwo.blogspot.com/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. omomom *o* kiedy nn? Wogóle ja jeszcze raz ;*
    zostałaś nominowana do LIEBSTER BLOG AWARD więcej u mnie http://prawda-klamstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń