Aby dowiedzieć się, kiedy kolejny rozdział, należy zajrzeć do zakładki "ROZDZIAŁY" .
-------------------------------------
Justin's POV.
Stałem tam, jak wryty, wpatrując się w szyderczy uśmieszek mojego szefa. Schylił się na chwilę na półkę poniżej, aby wyciągnąć z niej jakiś papier. Rozłożył ręce, wzruszając ramionami. Przyjrzałem się kartce, widząc wypowiedzenie, napisane, jakby przeze mnie, lecz komputerowo. Już dawno miał to w planach, drań.
- Cóż mogę poradzić, panie Bieber? Zauroczenie doprowadziło pana do takich konsekwencji. - niemal powstrzymywał śmiech, duszący się w jego gardle, przez co we mnie się gotowało. Jeździłem wzrokiem po każdym przedmiocie w tym pokoju, mając w głowie tylko jedno. Co teraz z Angeliką? Kto się będzie nią opiekował? Nie wiedzieć czemu, przez mój umysł przeszła fala wściekłości na myśl o tym, że ktoś inny próbowałby do niej dotrzeć. Już tyle było postępów. Teraz mi chcą ją odebrać.
To dziwne, ale naprawdę myślałem w tej chwili o niej. Nie o tym, skąd teraz wezmę pieniądze. Nie o tym, gdzie będę mieszkać i również nie o tym, co powie Jade. Myślałem o tej małej istotce, która czekała na mnie z pewnością w swoim pokoju, niczego nieświadoma. Wiedziałem.. Wiedziałem, że muszę zrobić wszystko, aby tu być.
- Przykro mi, może pan odebrać rzeczy jutro. - pan Parks, bo tak miał na nazwisko, już miał zamiar się odwrócić, sygnalizując tym, że rozmowa skończona, lecz ja mu przerwałem.
- Hmm.. - warknąłem, chyba strasząc tym mężczyznę, bo jego źrenice rozszerzyły się, gdy wygodnie oparłem się łokciami o jego stół. - A co jeśli nie może mnie pan wyrzucić? - pochwyciłem ołówek, leżący na jego biurku i zacząłem się nim bawić, obracając go w rękach.
- A to niby dlaczego? - wydawał się teraz zdezorientowany, chodź z jego twarzy nie schodził drwiący uśmieszek.
Tonący brzytwy się chwyta.
- Powiedzmy, że pewien informator, roześle wieść po mediach, że szef nie dopilnował pacjentki.. "Nieprawny opiekun opiekował się chorą".. Już widzę te nagłówki.- wycedziłem, czując jak pomału zaczynam nabierać nad nim kontrolę. - Przypominam panu, że nadal nie dostałem od pana umowy pracy.. Pracuję na czarno. Albo pracowałem. Jak to jest, hm? - zaśmiałem się, nie ukrywając swojej pewności siebie. Jego dłoń niekontrolowanie zacisnęła się w pięść, na krześle. - W dodatku.. Nie mam żadnych uprawnień, żeby tutaj pracować. - wyszczerzyłem się szeroko.
- Nie zrobisz tego.
- Owszem, zrobię. I nawet jeśli uda się panu JAKOŚ z tego wygrzebać, ludzie nie przestaną gadać. - warknąłem, chwytając papier z moim wypowiedzeniem i gniotąc go rękoma w kulkę. Spojrzał na mnie niemal przerażony moim zachowaniem. - A wtedy, pański interes, skończy o tak.. - dodałem, rzucając papierową kulką idealnie prosto do kosza na śmieci, znajdującego się w rogu za mężczyzną. Jego oczy pociemniały, a wyraz twarzy nie zdradzał niczego. Siedział tak w milczeniu, gdy ja postanowiłem się wycofać.
- Cóż, życzę miłego dnia panu. A.. No i do zobaczenia jutro. Zaczynam od 8. - zachichotałem, machając mu na do widzenia i wychodząc. Za drzwiami zdążyłem się jedynie szyderczo uśmiechnąć, gdy usłyszałem.
- Zapłacisz mi za to, Bieber.
- Gdy dostanę porządną wypłatę, to może i zapłacę. - mruknąłem na tyle głośno, aby usłyszał a następnie ruszyłem w kierunku swojego pokoju.
***
Angel's POV.
Przeglądałam po kolei swoje ubrania, próbując przypomnieć sobie, chodź kawałek tego, kim byłam wcześniej. Niestety, im bardziej próbowałam zmusić mózg do pracy, tym bardziej wydawałam się bezsilna.
Kompletna pustka wypełniała "szafeczkę" w moim mózgu, podpisaną przeszłość. Po części zastanawiałam się, czy oby na pewno chcę się dowiedzieć, co tam się kryje. W końcu, bardzo dobrze wiedziałam, że nic co mogłoby mnie ucieszyć, przecież właśnie dzięki przeszłości trafiłam tutaj. Do ośrodka. Nagły dreszcz strachu, przebiegł po moich plecach, gdy najstraszniejsze myśli wymknęły się z najciemniejszych zakamarków mojego umysłu. Odgoniłam je szybko, spoglądając na okno, za którym znajdował się ogród. Zielony ogród, w pełni kwitnący. Na moją twarz wkradł się uśmiech, szczery uśmiech. Trzy ciche stukoty, dobiegły do moich uszu, a już po chwili ktoś otworzył drzwi, cicho wchodząc i je zamykając. Nie oderwałam jednak wzroku, od tak pięknego kwiecistego drzewa, która stało nieopodal mojego okna i z którego zwisała jakaś lina. Oparłam łokieć o wewnętrzny parapet i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Nie przeszkadzały mi nawet te kraty, które były umieszczone w oknie. Było po prostu pięknie.
- Gdy pierwszy raz tu się pojawiłaś, tak samo patrzałaś na ten ogród. - znany mi już głos, odezwał się nieco ciszej niż zwykle, więc postanowiłam się odwrócić.
Jego brązowe tęczówki, uśmiechały się do mnie, gdy spotkałam je z moimi. Wydawało mi się teraz, że jest bardzo, bardzo blisko mnie, nawet za blisko niż powinien. Zastanawiało mnie, czy naprawdę nic nas nie łączyło, ale raczej nie mógł skłamać, więc musiałam po prostu w to uwierzyć. Skrzywił się, łapiąc moją dłoń i unosząc na wysokość moich oczu. Odsłonił moje ręce, ukazując kilkanaście ran ciętych w okolicach nadgarstka. Spojrzałam na nie z przerażeniem w oczach i grymasem na ustach. Nie przyglądałam się wcześniej swojemu ciału. Tym bardziej nie zwracałam uwagi na ręce. Odruchowo otworzyłam usta.
- To..To zrobiłam ja? - zapytałam, zaraz potem karcąc się w głowie. Nie, babcia Ci to zrobiła, idiotko.
Chłopak kiwnął niepewnie głową, wciąż wpatrując się w niektóre świeże, a niektóre już bardzo stare rany. Uczyniłam to samo, dopóki on nie zrobił czegoś, czego nigdy się nie spodziewałam. Pocałował jedną z nich z przymkniętymi oczami. Na każdej z nich składał pocałunki, a ja czułam, jakby ktoś ściągał ciężar z moich pleców. Wydawałoby się, że gdy jego usta stykają się z moją poranioną skórą, rzeczy, przez które kiedyś się cięłam, znikają. Nie wiedziałam tylko, CO jest tym ciężarem. Co doprowadziło do takich rzeczy. Dotknęłam jego podbródka drugą dłonią, podnosząc go na wysokość swoich oczu i wpatrując się w niego. On również zrobił to samo, a po chwili przyciągnął mnie do siebie za biodra. Oplotłam rękoma jego szyję, wtulając się w niego, czując bijące ciepło i bezpieczeństwo. Jego serce, jakby na moment się zatrzymało, by za chwilę ze zdwojoną siłą uderzyć mocnymi ruchami w klatkę piersiową. W jego ramionach czułam się tak lekko i.. po prostu dobrze. Czułam, że mogę mu zaufać, przynajmniej tak mi się wydaje.
- Kiedyś, nie pozwoliłaś dotknąć swojego nadgarstka, a teraz patrz. Stoimy tutaj i jesteśmy w siebie wtuleni. - zaśmiał się, wypowiadając te słowa, a ja westchnęłam głośno.
- Nie chcę tego zmieniać.
Chłopak zmarszczył brwi, nic nie mówiąc.
- Ale muszę poznać prawdę. Muszę poznać swoją przeszłość.
***
- Co zamierzamy teraz robić? Przecież nie mogę chodzić na rehabilitację, w końcu nie wiem jaki miałam problem. Zapomniałam.
- Cóż, personel już o tym wie. Musimy czekać, aż pamięć do Ciebie wróci i zacząć od nowa. Na to wygląda. - westchnął szatyn, marszcząc czoło i gryząc wnętrze policzka. Spojrzałam na niego, obiektywnie. Wyglądał na dużo starszego, być może dlatego, że miał dość nietypową robotę.
- Męczy Cię i niszczy ta praca, co? - zapytałam szeptem, a on od razu posłał mi zdziwione spojrzenie.
- Ale, ja nie..
- Justin. - pokręciłam głową słabo. - Nie kłam.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął, tworząc na swojej twarzy, coś na rodzaj grymasu.
- Przez cały czas wzmagasz się z problemami wszystkich swoich podopiecznych, podczas gdy pewnie sam masz własne problemy. Znosisz ludzkie cierpienie, aby zapomnieć o swoim. Tak? - szepnęłam, poprawiając się na murku, na którym siedzieliśmy, w ogrodzie i okrywając jego dłoń, swoją. Podniósł na mnie wzrok, a następnie opuścił go, wpatrując się w nasze dłonie. Jego twarz z ponurej zmieniła się na kamienną i po prostu zamkniętą. Odczuwałam doskonale niepokój, jaki znalazł się w jego sercu, ale po prostu nic nie mówiłam, czekając, aż to on coś powie.
Wydawało mi się, że cisza trwała wieczność, dopóki się nie odezwał, zachrypniętym głosem.
- Nie mam żadnych problemów, Angel. Jestem tutaj, aby pomagać innym. Aby pomagać Tobie. - uśmiechnął się słabo, głaszcząc mój policzek i odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła. Wypuściłam z płuc powietrze ze świstem, zawiedziona.
Byłam prawie pewna, że za tą kamienną twarzą, stoi Justin podobny do mnie. Do mojej wcześniejszej postaci. Justin.. Którego tak bardzo chciałam odkryć.
_______________________
No, udało mi się dodać kolejny wcześniej, tak więc heh :D
Nie wiem, jak Wy, ale boje się trochę tej wojny między Ukrainą i Rosją. Wiecie, jesteśmy bardzo blisko Ukrainy.. Nie powinnam tak myśleć.. Ech : (
No, a jak podoba się Wam rozdział? :)
Piszcie w komentarzach <3
Kocham!
ask: LoveMeKissMeeee
Wiesz, ja też dzisiaj myślałam trochę o tej Ukrainie, bo w wiadomościach mówili, ale zaraz powiedzieli o tym, że Justin skończył 20 lat i jakoś zapomniałam ;D
OdpowiedzUsuńA rozdział jest wspaniały! Na początku, w gabinecie szefa, to normalnie pękałam ze śmiech. Justin dobry jest hahahah ;)
Jestem ciekawa, kiedy Angel odzyska pamięć no i jak na to zareaguje. Widać, że była przerażona tymi ranami na nadgarstkach. Nie dziwię jej się...
A Justin tak słodko się nią opiekuję. Normalnie aż uśmiech sam wkrada się na usta ;)
Kocham to jak piszesz no i znowu się zastanawiam, jaki jest ten Twój drugi pomysł, o którym pisałaś w epilogu ;D
black-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚmiałam się chyba przez 10 minut i nie mogłam opanować najpierw ta rozmowa Justina z szefem a potem tekst Angel : " Nie, babcia Ci to zrobiła, idiotko." rozwaliłaś wszystko haahahahahahah <3
OdpowiedzUsuńAngel tak się zmieniła i to na lepsze.. trochę głupio to zabrzmi ale nie chce żeby jej wracała pamięć, bo kurde jeśli ma się znowu ciąć ? oh. oni są tacy słodziutcy ... aww. tylko czekam aż będą razem haha <3
Kolejny wspaniały rozdział. normalnie genialny kochanie <3
Kocham Cię i czekam na nn <3
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
a pro po Ukrainy też się boję ;o
UsuńPrzepraszam , że nie komentowałam , ale nie miałam neta :)
OdpowiedzUsuńRozdział boski. Czekam nn <3
http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
Heeey skarbie .!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie oficjalnie wróciłam .!!
WYBACZ mi że nie komentowałam ale nie miałam jak ..
Obiecuję że od dzisiaj od powrotu będę regularnie starać się komentować ..
Rozdział jak zwykle zajebisty !!
Każdy Twój .!!
Boskie cudeńko .!
Justin lubi stawiać między młotem a kowadłem ..
Ale na dobre mu wyszło ..
Fajne że Angel pozwala mu się przytulić ..
Tylko martwi mnie to co będzie gdy pamięć jej wróci ..
No nic czekam na kolejny .!!
i zapraszam do mnie bo pojawił się nowy po przerwie :
http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2014/03/rozdzia-49.html
Kocham Cię i czekam na nowe .!!
ps : nie mogę doczekać się nowego bloga .!! bo zwiastun zajebisty .!
~ Weronika Bieber ..