poniedziałek, 24 lutego 2014

`Angels Do Not Die Yet` rozdział. 13


Aby dowiedzieć się, kiedy pojawi się nowy rozdział, zajrzyj do zakładki "rozdziały". :)
______________________________________________

Justin's POV.

- Chodź pomogę Ci. - westchnąłem, biorąc walizki Angeliki i przyglądając jej się przez chwilę. Minął tydzień odkąd straciła pamięć i wyglądało na to, że póki co nic się nie poprawiało. Zakupiliśmy jej kule do nóg, przez co mogła się poruszać i wrócić do ośrodka. Moje żebra dochodziły do normy, co naprawdę szło mi na rękę.
- Dziękuję. - posłała mi tak piękny uśmiech, że moje kolana po prostu odmówiły posłuszeństwa. Ledwo co utrzymałem się na nogach, jednak zaraz spuściłem wzrok i po prostu ruszyłem w kierunku taksówki, gdzie siedziała już szatynka.
- Pośpiesz się Justin. - warknęła, posyłając mi figlarny grymas, na co ja sapnąłem urażony.
- No sorry, walizki są tak lekkie, że mógłbym je unosić małym palcem u ręki. - odparłem z sarkazmem, pakując je do bagażnika.
Zaśmiała się tak naturalnie, że aż moje ciało przeszedł dreszcz. Gdyby tak tylko mogło być już zawsze..
Następnie usiadłem obok niej, informując kierowcę o dokładnym miejscu, gdzie znajdował się ośrodek.

Gdy auto ruszyło, oparłem głowę o szybę i wpatrując się w szare niebo, pogrążyłem się we własnych, dalekich myślach. Nie dane mi było jednak dojść w głąb moich rozmyślań, bo brązowowłosa po prostu opadła głową na moje ramię, wtulając się w mój bok i mrucząc jakieś niewyraźne słowa.
- Co? - szepnąłem, starając się nie ściągać uwagi taksówkarza, na nas, co pewnie i tak nie umknęło mu.
- Dziękuję, Justin. - wymamrotała, wciąż wtulona w mój bok, na co uśmiechnąłem się łagodnie, podnosząc dłoń i ostrożnie przejeżdżając po jej gładkich włosach. Westchnęło głośno, rozluźniając wszystkie swoje mięśnie, a  następnie nastała między nami cisza. Bardzo przyjemna cisza. 
***
Angelika's POV.
- David, muszę Ci o czymś powiedzieć.. - kobieta zagryzła wargę, powstrzymując ledwo uśmiech, wkradający się na jej tak młodą i tak piękną twarz. Od samego rana była cała w skowronkach, widział to w jej oczach, zresztą nie tyle co po wyglądzie, a po sposobie zachowania. Chodziła, jakby nosiło ją stado motyli na swych grzbietach, a jej kroki były delikatne, przepełnione pełnią życia. Usiadł wygodnie w swoim fotelu, w ich wspólnym mieszkaniu, oraz podziękował za gorącą herbatę, którą podała mu jego dziewczyna, Alissa. 
- Więc jaka to nowina? - zapytał, nieco zmęczony już tą dzisiejszą gierką, od czasu, kiedy wyszedł rano na uczelnię, jego dziewczyna zachowywała się naprawdę dziwnie i miał pomału dość tych zagrywek, oraz radosnego podrygiwania, gdy kręcił się wokół niej, ucząc się. Alissa wreszcie wpuściła uśmiech na twarz i przysiadła się, bliżej Davida, chwytając jego dłoń i splatając wspólnie ich palce. 
- Kochanie.. Będziemy mieli dziecko. - ostatnie zdanie, niemal wypiszczała z siebie, zaraz po tym, wybuchając radosnym, pełnym szczęścia śmiechem. Objęła jego szyję swoimi dłońmi, wtulając w siebie i cicho wzdychając. 
- Co?! Ale..Jak to.. Jak? - brązowowłosy spojrzał zdezorientowany na blondynkę, niemalże wypalając w jej brzuchu dziurę. Był prawie pewny, że się przesłyszał i, że zaraz jego dziewczyna to wszystko poprawi.
- No, tak! Jestem w ciąży! - ponownie pisnęła, klaszcząc w dłonie i zagryzając wargi z podniecenia. 
- Ale jesteś tego pewna? - jego głos ponownie był niepewny, a on sam potarł ramiona, spoglądając wszędzie tylko nie w oczy dziewczyny. 
- Tak! Będziesz ojcem! - krzyknęła ponownie rozentuzjazmowana, ale gdy jej chłopak nie odpowiadał, jej radość została stłumiona, a zastąpiła ją niepewność, strach i zdenerwowanie.  Wstała, próbując jakoś dotrzeć do jego w tym momencie pociemniałych tęczówek, ale nie potrafiła nic z nich wyczytać, dlatego wreszcie się poddała, wyrzucając ramiona w górę i z rozpaczą, mówiąc.
- David? Wszystko w porządku?
- Tak, tak.. Tylko, muszę..Muszę się przejść, Alisso. Po prostu, to dla mnie trochę.. Szok. Wiesz, nie codziennie dowiadujesz się, że będziesz czyimś .. tatą. - odparł, spuszczając zmieszanie wzrok, a następnie wstał i podszedł do wieszaka, gdzie wisiała jego kurtka, oraz założył ją na swe ramiona, posyłając ostatnie spojrzenie Alissie. Odwrócił się, chwytając za klamkę.
- Niedługo wrócę. - szepnął, wychodząc i pozostawiając ją w okrutnej ciszy, gdzie wszystkie myśli, związane z jej obawami, wymieszały się tworząc jeden wielki burdel.
Obiecał, że wróci. 
Nie wrócił. 
***
- Angel, wstawaj. Jesteśmy na miejscu. - Justin szturchnął mnie lekko w ramię, co mnie obudziło. Przetarłam nieco oczy, zdziwiona, że przysnęłam w taksówce, ale jeszcze bardziej zdezorientowana, bo na moim policzku znajdowały się łzy. Wytarłam je, chodź nie umknęły one oczom chłopaka. 
- Coś się stało? Coś Cię boli? - od razu spojrzał na mnie zmartwiony, po czym pomógł mi wyjść z taksówki, uprzednio podając mi kulę. Następnie wziął walizki, a ja posłałam mu delikatny uśmiech.
- Nie. Po prostu, miałam jakiś dziwny sen. - wzruszyłam ramionami, starając się zbyć poczucie smutku, jakie ogarnęło mnie, zaraz po otwarciu oczu. To było tak.. Realistyczne. Tak.. Bliskie. 
Moje serce zabiło dwa razy mocniej, gdy chłopak pośpieszył mnie wzrokiem i dłużej już nie zwlekając ruszyłam za nim, spokojnie przypatrując się budynkowi. Uczucie deja vu ogarnęło mnie bezpowrotnie, ale na szczęście, wiedziałam, dlaczego. Justin mi mówił, że mogę coś takiego poczuć, bo w końcu byłam już tutaj. 
Gdy weszliśmy do dużego korytarza, uśmiechnęłam się szeroko w stronę nieznanej mi, pulchnej nieco czerwonowłosej piękności.
- Dzień dobry.
- Witaj, Angel. - posłała mi uprzejme spojrzenie, ale nie umknęło mojej uwadze, że była wręcz zdezorientowana, gdy zauważyła uśmiech na mojej twarzy. Kiedyś musiałam być okropna.
- Chodźmy, odprowadzę Cię do pokoju. - Justin szepnął, posyłając pokrzepiające spojrzenie. Ruszyłam razem z nim, w kierunku, który znał tylko on, dopóki ponownie ktoś nas nie zatrzymał.
- Justin. Szef chciał z Tobą pogadać. - tym razem, chłopak o kalifornijskiej urodzie i uroczych lokach, zatrzymał szatyna i spojrzał na niego współczującym wzrokiem. 
- Przekaż mu, że za chwilę się pojawię. 
On tylko kiwnął głową, znikając, za najbliższym rogiem. 
Przyznam szczerze, że atmosfera była tu dość smutna i tajemnicza, być może właśnie przez to, że ja tu się pojawiłam. Czułam się nieswojo i szczerze mówiąc, chciałabym rozmawiać tutaj tylko z Justinem. 
- Oto Twój pokój. 310. Jak zawsze. - dodał, wyciągając kluczyk w kształcie skrzydeł. Mój wzrok powędrował niemal od razu na przedmiot w jego ręce, a zaraz po tym fala wspomnienia, uderzyła w mojej głowie, gdy jego (klucza) złoty kolor odbił się w moim oku.

- Angel? Mówią do Ciebie "Anioł"? Dlaczego?
Nic nie odpowiedziałam, po prostu wzruszyłam ramionami. Dawno temu, dzieciaki tak do mnie wołały i tak zostało. Jakoś specjalnie nad tym się nie zastanawiałam.
- Okej, Angel. Chodźmy. - widząc, że nie dostanie ode mnie żadnej odpowiedzi.
***
Chłopak zatrzymał się przed ostatnimi drzwiami z liczbą "310".
- To tutaj. - wyciągnął z kieszeni złoty kluczyk w kształcie skrzydeł. Zaciekawiona, przyglądnęłam się mu.
- Podoba Ci się? Jest Twój. - odrzekł, gdy wysunęłam po niego dłoń, a on upuścił go, więc klucz idealnie wpadł w moje ręce. Justin pchnął drzwi, przepuszczając mnie w progu. Weszłam do niewielkiego pokoju. Były w nim jeszcze jedne drzwi, które prowadziły pewnie do łazienki.

- Wszystko w porządku? - z myśli wyciągnął mnie Justin, a ja potrząsnęłam głową, starając się doprowadzić do ładu. Przytaknęłam, posyłając mi swój najszczerszy uśmiech. Odwzajemnił go, a następnie schował klucz w moje miejsce i pocałował mnie w czoło.
- Idę, muszę porozmawiać z szefem, ale wieczorem do Ciebie zajrzę, okej? 
- Okej. - wymamrotałam, wchodząc do pokoju. 
***
Justin's POV.
- Chciał mnie pan widzieć? - podszedłem pewnie do biura mojego szefa. Zawsze wiedziałem, że on zachowuje się dziwnie,  ale tym razem przerósł samego siebie. Jego nogi oparte były o jakieś dokumenty, podczas gdy on, uwalniał z siebie dym nikotynowy. Cały pokój był zakurzony tym świństwem, a ja, ledwo co mogłem się powstrzymać od zwykłego odkaszlnięcia.
- Justin. Justin Drew Bieber. 
Zawsze powtarzał na głos moje imię. 
- Słucham pana. - odparłem nieco zniecierpliwiony.
- Nie poruszałem tej sprawy, kiedy Angelika Williams była w szpitalu. Ale teraz, gdy znów do nas wróciła i to w TAKIM stanie. - dodał nacisk na "takim", a następnie ponownie się zaciągnął. - Media zaczną huczeć. Jesteśmy wykwalifikowaną placówką, której nie mogą zdarzać się TAKIE sprawy. Rozumiesz, gówniarzu? Jak to wygląda?! Opiekun, zabiera podopieczną na wycieczkę, a następnie tej cholerny wypadek, jej utrata pamięci i uszczerbek na zdrowiu fizycznym. - syknął tak zdenerwowany, że aż mnie przestraszył jego ton. Uniosłem głowę wysoko, wiedząc, że wreszcie muszę wziąć za ten wyczyn odpowiedzialność. - Ta placówka ma leczyć, nie niszczyć. - dodał, oblizując usta. 
- Będę zmuszony pana zwolnić, panie Bieber. 
______________
Jak już wiecie The Past zostało zakończone, ale nie martwcie się :D Zostaję z Wami jeszcze tutaj i pewnie wkrótce na kolejnym blogu :))) 
Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten rozdział.. Jak widzicie, Angel odzyskuje pamięć :D 
Dziękuję Wam za ostatnie 8 komentarzy pod rozdziałem <3 
Każde miło słowo, to kolejny napęd do pisania :D 
Kocham Was cholernie <3 
Do nn! :3 

9 komentarzy:

  1. Co o.o jak to zwolnic. Przeciez to jest szalenstwo ! Nienawidze tego dyrektora...

    OdpowiedzUsuń
  2. O rety! I co zrovi ta biedna Angel kiedy nie bedie Justiba. A na dodatek jeszcze odzyskuje pamiec i te wszystkie zle wspomnienia do niej wracają..
    Juz sie nie moge doczekac az zaczniesz pisac kolejne opowiadanie. Na prawde uzaleznilam sie od Twoich opowiadan. Jestes niesamowita pisarka.
    I znowu mam w flowie ten Twoj drogi pomysl o ktorym pisalas na the past. Jeju, jestes tajemnicza hahahaha
    Kocham Cie i czekam na kolejny!
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku chciałabym przeprosić Cię za moje wcześniejsze nie komentowanie, jestem cholernie leniwa, postaram się to teraz zmienić. Obiecuje :) Ugh, nie może zwolnić Justin'a! Mam nadzieję, że jednak tego nie zrobi, ponieważ on jest potrzebny Angel, to widać.
    Czekam na następnym pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. że co???? jak to zwolnić ?? nie mogę uwierzyć
    genialny rozdział :)
    podobają mi się momenty kiedy wraca jej pamięć
    już się nie mogę doczekać następnego <333
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial ale Justin takivtajemniczy i wgl faaajnie <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie!!! Tylko nie to!! Czekam nn!!! :* Świetny rozdział :) @TheKlaudiaK

    OdpowiedzUsuń
  7. ja pieprzę !!
    On nie może go zwolnić !! Dupa dupa dupa. nie. nie zgadzam się na to !
    Kurwa !
    Justin i Angel są tacy słodcy i kochaniutcy ! <3
    słodziaki <3
    Wydaje mi się, że lepiej by było jakby nie przypomniała sobie wszystkiego.. bo po co ma znów cierpieć i się w sobie zamykać? ahh jak tu tajemniczo ..
    Nie mogę się doczekać nn <3
    Kocham <3
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE!! Nie zwalniać go dupku! Świetny rozdział, jak zawsze zresztą :D Nie mogę się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super blog!!!! Zostalas nominowana do Liebster Award! Gratuluje <3 Wiecej inf u mnie: http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.it/2014/02/liebster-award-mala-notka.html
    i prosze napisz napisz u mnie o dodaniu odpowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń