poniedziałek, 10 lutego 2014

`Angels Do Not Die Yet` rozdział. 11


Jeśli chcesz wiedzieć, kiedy pojawi się kolejny rozdział, zajrzyj do zakładki "rozdziały" :)
Rozdział 30 na drugim blogu, także się pojawił ;) : http://thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com/
--------------------------------------------------------------------
Regular's POV.

Ogromny huk. Potężny wybuch, opanował bębenki siedemnastolatki o pięknych, zdrowych rudych włosach, która szła akurat tamtędy ze szkoły. Jej włosy, natychmiast rozwiał zimny podmuch wiatru, zwiastujący coś niedobrego. Jej przeczucia się sprawdziły, bo gdy obróciła się do tyłu, zauważyła leżący motor, auto stojące na środku drogi z wyraźnym wgnieceniem i tłumek ludzi, szybko podążający w kierunku miejsca wypadku. Ona sama nie pozostała im dłużna, bo najzwyczajniej w świecie, puściła się pędem w stronę palącego się motocyklu, szukając osób rannych. Jej zielone, pełne energii oczy wychwyciły czarny kask, a następnie ciało znajdujące się pod motocyklem. Bez wahania, chwyciła jego nogi i przeciągnęła ciało po asfalcie, jak najdalej od maszyny. Gdy uznała, że znajdują się wystarczająco daleko, sprawdziła tętno chłopaka, jeszcze wcześniej zdejmując jego kask i przyglądając się, czy nic nie uszkodziła bardziej, poprzez ten lekkomyślny ruch. Gdy upewniła się, że czuje go wyraźnie, wstała i rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy. Tłum ciekawskich gapiów, stał kilka metrów dalej wpatrując się w nią ze zdezorientowaniem i zadziwieniem.
  Błysk w jej oczach zdradził, że ponownie zauważyła coś interesującego i ruszyła w kierunku, czegoś co leżało dość daleko. Po kilku krokach była już pewna, że to nie coś, a ktoś. Mianowicie długowłosa szatynka, leżąca w pozycji skulonej. Nie zdawała się wykazywać żadnych oznak życia, ale siedemnastolatka musiała sprawdzić, czy wciąż żyje. Po drodze, krzyczała zdenerwowana.
- Czy może ktoś zadzwonić po pomoc, czy jestem tutaj tylko ja, do cholery?! - zachrypnięty głos, niósł się jeszcze przez kilka sekund, ale był na tyle stanowczy, że kilka osób natychmiastowo rzuciło się w stronę leżącego chłopaka, a siwowłosy mężczyzna wyciągnął telefon w celu powiadomienia pogotowia.
Uklęknęła przed drobniutkim ciałem. Zagryzła wargę, widząc otwarte złamanie nogi, ale starając się przezwyciężyć strach, uniosła dwa palce w górę, przykładając je do tętnicy, znajdującej się na szyi. Odetchnęła z ulgą, czując puls dość wyraźnie. Z daleka usłyszała odgłos karetki, dlatego bezpiecznie odeszła kilka kroków w tył, oczekując już tylko funkcjonariuszy pogotowia.

***
Kilka dni później.

Justin's POV.
Właściwie byłem przytomny cały czas. Miałem po prostu zamknięte oczy, chodź w sumie sam nie wiem dlaczego. Być może.. Nie chciałem widzieć tego, co narobiłem? Stchórzyłem? Oczywiście.
- Panie Bieber, wszystko w porządku? Pana tętno wyraźnie przyśpieszyło. - pielęgniarka o imieniu Clara, zmarszczyła brwi podejrzliwie, podchodząc do maszyny i klikając kilka niezrozumiałych dla mnie przycisków. Następnie wraca do mnie, oraz poprawia moją poduszkę, starając się nie zahaczyć o moje złamane żebra, które.. Cóż. Wcale mnie nie łaskotały.
Poza tym, miałem chyba z tysiąc różnych badań, które oczywiście nic nie wniosły do mojego żałosnego życia i tylko pogorszyły mi mój pobyt w szpitalu.
- Claro? - zapytałem cicho, a ona spojrzała na mnie łagodnie, wiedząc, że sama pozwoliła mi mówić do siebie po imieniu.
- Kiedy będę mógł ją odwiedzić?
- Nie wiem, Juustin. Dzisiaj zakończyły się jej badania, prawdopodobnie będą ją wybudzać. Nie mam wpływu na jej zdrowie. - westchnęła odpowiadając znudzonym już tonem, bo jak sam dobrze wiem, pytałem o to od czterech dni, co godzinę. Dosłownie.
Spuściłem wzrok, palcami dotykając miękkiej, białej kołdry.
- Mógłbym dzisiaj? Proszę, Claro..
- Zależy Ci na niej, co?
- Ja.. Ja jestem jej opiekunem. Takie mam polecenia od szefostwa.
Jej błękitne, jak niebo oczy, przenikały mnie od środka, ale zachowałem spokój nie dając po sobie poznać, żadnych oznak tego, że ma rację.
- Chyba masz gościa. - odparła, spoglądając w stronę przeźroczystych drzwi, gdzie mogłem dojrzeć długie rude włosy i figlarny uśmieszek.
- Wpuść ją. - uśmiechnąłem się promiennie w jej stronę, a ona pewniej wkroczyła na salę, kładąc swoją torbę szkolną na podłodze i padając na krzesło przy moim łóżku. Sapnęła ciężko, wydając z siebie jęk zmęczenia, ale zaraz po tym, poprawiła się, kierunkując swoje zielone oczy na moje.
- Jak się czujesz? - zapytała miłym głosem.
- Cześć Lana. Cóż.. Nie licząc połamanych żeber, myślę, że mogę powiedzieć, że dobrze.
Pokiwała zrozumiale głową, bawiąc się końcówkami swoich włosów. Była naprawdę ładna. Kilka pieg na jej nosie, dodawały jej uroku, a przenikliwe zielone oczy, były naprawdę hipnotyzujące. Nie był to jednak mój typ i nie chodzi tutaj tylko o wygląd, ale również o wewnętrzne piękno.
- Przyniosłam Ci chipsy. Takis. W sumie nie wiem co we mnie wstąpiło, ale po prostu Ci je kupiłam. - wzruszyła ramionami, wyciągając zakup ze swojej torby i kładąc mi je na mini stół, przy moim "legowisku".
- Takis? Uwielbiam Takis - uśmiechnąłem się dziecinnie w stronę chipsów, a następnie puściłem jej oko, zdobywając od niej cichy chichot.
Następnie nastała cisza w czasie której słyszałem, jak dziwny wydaje z siebie dźwięk, podczas oddychania. Myślę, że to przez te żebra. Nie potrafię do końca normalnie oddychać.
- A co z Angeliką? - szepnęła, spuszczając wzrok, jakby bojąc się, że wspominanie o niej, jest dla mnie bólem. Uśmiechnąłem się promiennie.
- Dzisiaj mają ją wybudzać. Mam zamiar tam być i musisz mi w tym pomóc.
***
Muszę przyznać, że Lana naprawdę jest dobra w zagadywaniu trzech pielęgniarek na raz. Ta umiejętność wykształciła się w niej po pół godzinnym omawianiu planu w mojej sali. Jak widać, udało się, bo wszystkie były przejęte rozmową o nowych przepisach w sprawie rent emerytalnych, bla,bla,bla. Najważniejsze było to, że ja w tym czasie, mogłem przemknąć niezauważalnie do sali, gdzie leżał mój anioł. Dosłownie, Angel.
Przed chwyceniem klamki, jeszcze chwilę wahałem się, czy naprawdę chcę tam teraz wchodzić, ale wiedziałem, że jeśli nie teraz, to pewnie innej szansy nie będzie. Pewnie wszedłem do sali, zauważając kilka pustych łóżek i jedno, zajęte, przez drobniutkie ciało mojej podopiecznej. Leżała na plecach, z nogą zawieszoną ku górze, bo miała ją złamaną, dlatego musiała być jakoś usztywniona. Podszedłem bliżej, dopiero po sekundzie zauważając, że idę na palcach, aby jej nie obudzić. Byłem pewny, że spała.
Usiadłem na krześle, z jęknięciem, przypominając sobie, że z żebrami powinienem być ostrożny.
Pochyliłem się nad jej twarzyczką, delikatnie się uśmiechając. Miała kilka siniaków na lewym policzku, ale poza tym, jej rysy pozostały w nienaruszonym stanie. Dalej były piękne i delikatne, jak wcześniej.
Poczułem ukłucie w sercu, uświadamiając sobie, że to ja do tego wszystkiego doprowadziłem i, że zamaist rozczulać się teraz nad jej urodą powinienem myśleć, co powiedzieć, aby nie odwróciła się ode mnie na zawsze.
   W całym tym tłoku myśli, odgarnąłem jej włosy z czoła, co wywołało jej przebudzenie. Zamrugała kilkakrotnie rzęsami, a następnie spróbowała się podnieść do pozycji siedzącej, ale przez wiszącą nogę, wywołała tylko ból, kładąc się z powrotem. Oszołomiona rozejrzała się po sali, szczegółowo przypatrując się maszyną i dopiero na samym końcu znajdując mnie i wykrzywiając coś na rodzaj zaskoczenia, chodź sam nie wiedziałem, co to dokładnie za mina.
- No cześć. - wychrypiałem, a ona uniosła brwi w zaciekawieniu.
- Kim jesteś?
Zaśmiałem się rozbawiony, jej poczuciem humoru w tak idiotycznej sytuacji.
- Nie żartuj sobie, Angel.
- Angel? - zapytała zdezorientowana.
Cholera. Zapomniałem, że ona nie ma poczucia humoru.

____________________
No, jak Wam się podoba?
Szczerze? Nie spodziewałam się sama takiego rozwoju akcji, no, ale wyszło, jak wyszło :D
Jak Wam mija szkoła?
U mnie okropnie. Mam 4 sprawdziany w tym tygodniu, co nie powinno być dopuszczalne, ale jeden z nich jest wpisany, jako kartkówka :) Super..
xoxo

8 komentarzy:

  1. Ojj Takisss tak jak w teledysku do confident he he <3<3 i o matko ona zapomniala jak ma na imie stracila pamiec o matko ale sie dzieje<3zabijasz mnie serio..;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. jezu ucieszyłam się że oboję żyją
    ale ona straciłą pamięć
    cholera no tego to się nie spodziewałam
    moment z Takis przypomniał mi teledysk do piosenki Confident
    czekam na następny
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko zajebisty!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Nie spodziewałam się.
    Czekam nn <3
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde,ona stracila pamiec...
    Ale tak jak sobie teraz mysle, to moze to i nawet lepiej. Moze przestanie sie bac i zacznie normalnie zyc... Z Justinem u swojego boku ;D
    A Justin jaki słodziak, tak za wszelka cene chcial wejsc do niej i zobaczyc, czy wszystko w porzadku. Slodziutko heh ;-*
    Jestes niesamowta pisarka, masz ogromny talent. Dziekuje Ci, ze piszesz ;-*
    Z niecierpliwoscia czekam na kolejny ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekalam na niego i bylo warto przeczytac twoje dzielo.
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku mieli wypadek ;<
    myślałam że serce mi stanie przez to.
    Dobrze że ta dziewczyna im pomogła.
    Jeju ona straciła pamięć. Cholera z jednej str to db a z drugiej ...
    Rozdział oczywiście genialny. Jak mogłoby byc inaczej ?
    Genialnie idealnie.
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Japierdole
    Tylko nie to
    Ona nie moze stracic pamieci
    Nie pozwalam
    Oby to bylo chwilowe
    Kocham to opowiadanie ♥
    @swagwithbiebsx

    OdpowiedzUsuń