czwartek, 22 maja 2014

`Angels Do Not Die Yet` rozdział. 23

Angel's POV.
- Co Ty wyprawiasz?! - Justina krzyk niósł się echem w mojej głowie. Chwycił gwałtowanie mnie  za łokieć odciągając od torby. Zszokowana, stałam przez chwilę i patrzałam, jak wyjmuje moje ubrania, kładąc je z powrotem na półkę.
- Justin, nie będę tu dłużej mieszkać. Nie mam zamiaru. - warknęłam poirytowana, odpychając go i tym sprawiając, że potknął się i omal nie wywalił, jednak chwyciłam go za ręce.
Spojrzał w moje oczy, głośno wypuszczając powietrze z ust.
- Nie możesz teraz stąd odejść. Nie masz ukończonych 18 lat. To nie jest zgodne z prawem.
- W dupie mam, co jest, a co nie. Chcę się stąd wydostać i już więcej nie patrzeć na obrzydliwą mordę, mojego ojca! - podniosłam głos, a on pokazał palcem, abym była ciszej.
Jego mina wyrażała niezdecydowanie, dlatego zmieniając ciężar z prawej nogi, na lewą, odezwałam się ponownie, nieco ciszej.
- Justin, albo jesteś ze mną. Albo beze mnie.
To chyba ostatecznie go przekonało, bo chwycił złożone ciuchy z półki i z powrotem spakował je do torby.
- Mam mieszkanie. W centrum miasta. - westchnął cicho, a ja podeszłam bliżej do niego, kładąc ręce na jego szyi. Przyciągnęłam go do siebie, a on zaskoczony upuścił moją bluzę.
- An..
- Dziękuje. - szepnęłam, składając na jego policzku pocałunek. Szatyn dmuchnął w moje włosy, obejmując mnie swoimi ramionami w pasie. Wiedziałam, że nie pochwalał mojej decyzji, jednak mimo wszystko stanął po mojej stronie.
Położyłam głowę na ramieniu chłopaka, a on gładził mnie po włosach.
- Wyjdziemy stąd wieczorem. Wtedy zazwyczaj Jade pilnuje korytarza, ale często jej nie ma. - mruknął, a ja pokiwałam twierdząco głową.
Dopiero teraz zrozumiałam, że bez Justina moja "ucieczka" nie miałaby sensu. Podświadomie liczyłam na to, że mi pomoże i zrobił to. Tym samym, udowodnił, iż naprawdę mogę mu ufać. Jest osobą, która nigdy w życiu mnie nie zawiodła. Zawsze był przy mnie i tym razem, uczynił to samo. Po prostu jest.
Chwyciłam się nagle za brzuch, a następnie wyrwałam się z uścisku.
- Niedobrze mi. - zdążyłam wymruczeć, wbiegając do łazienki.
***
- Cśś. Chodźmy. - szepnął szatyn, łapiąc moją dłoń i unosząc w drugiej moją torbę. Nie miałam zbytnio wiele rzeczy, więc musiała być lekka.
Ciemność korytarza nie ułatwiała nam zadania, w dodatku, kilka par drzwi było otwartych. Wyminęliśmy je z szybkością, starając się nie wydawać żadnych dźwięków. Poruszałam się na palcach i po jakimś czasie zaczęły mnie boleć mięśnie, jednak byłam wytrwała i ściskając mocno rękę chłopaka, byłam wciąż za nim.
- Gdzie Wy się wybieracie? - cichy szept obił się o nasze uszy, a my stanęliśmy, jak wryci. Cała zesztywniała odwróciłam się w stronę jego źródła, napotykając zdziwione tęczówki Jade.
- Proszę Cię, wypuść nas, jutro Ci wszystko wyjaśnię. - inicjatywę przejął szatyn, puszczając moją dłoń i podchodząc do czerwonowłosej.
- Nie podoba mi się to, Justin. Dlaczego masz walizkę? - jej głos stawał się głośniejszy, a chłopak starał się ją non stop uciszać.
- Obiecuję, że wszystko wyjaśnię, proszę pozwól nam wyjść.
Przez chwilę milczała, przymykając powieki, jednak zaraz po tym odpowiedziała krótko.
- Idźcie.
Po tych słowach, niemal wybiegliśmy z budynku, gdzie czekała już zamówiona taksówka. Uśmiechnęłam się perliście, widząc, jak Justin wszystko zaplanował.
I to wszystko dla mnie..
***
- Rozgość się. Wiem, że to małe mieszkanko, ale odziedziczyłem je po dziadku, więc wiesz.. - westchnął, drapiąc się nerwowo po karku. Rozejrzałam się, widząc dwa pokoje, łazienkę, oraz kuchnię. Wcale nie było takie małe. Sypialnia, salon. Zastanawiała mnie jedna rzecz.
- Dwuosobowe łóżko. - mruknęłam, zaglądając przez próg, a Justin nieco się zmieszał.
- Ja mogę spać na ka.. - zaciął się, ponieważ pociągnęłam go na swoją wysokość za bluzę.
- Jest idealnie. - posłałam mu ciepły uśmiech, a on niemal od razu go odwzajemnił. Złożyłam na jego ustach pocałunek, starając się w niego włożyć całą wdzięczność oraz ciepło, jakim go darzyłam. Przejechał językiem po mojej wardze, a ja natychmiast go wpuściłam, uśmiechając się poprzez ten pocałunek.
            Biorąc swoją torbę, wniosłam ją do sypialni, gdzie stała szafa. Otworzyłam ją na oścież, zdziwiona, że jest całkiem pusta.
- Nie pytaj. Przecież wiesz, że sypiałem w ośrodku. - odparł od razu, widząc moją minę. Pokiwałam pewnie głową, przypominając sobie.
- Teraz też  będę musiał. Aby robić pozory. Inaczej od razu się domyślą, że to ja Cię ukryłem. - dodał, stając za mną i kładąc dłonie na moich bokach.
- Racja. Lepiej nie ryzykować. Zresztą.. Już niedługo moja osiemnastka. Nie będą już nawet szukać.
- Chyba masz rację.
Odwróciłam się w jego stronę, wtulając w jego tors i wdychając głośno jego zapach. Szatyn zachichotał, całując mnie w czoło.
- Jesteś głodna? - zapytał, gładząc kciukiem mój policzek. Pokiwałam twierdząco głową, wysuwając dolną wargę w przód i robiąc maślane oczka.
- AAAAW. - zagruchał, wpatrując się we mnie, jak w obrazek. Wybuchnęłam śmiechem.
- No co?! Każdy mężczyzna ma w sobie trochę kobiecości. - burknął oburzony, zarzucając głową, jak obrażona kobieta, przez co jeszcze głośniej zaczęłam się śmiać. Stopniowo, wyraz jego twarzy zaczął się zmieniać, aż wreszcie zawtórował mi.
                         Justin wyciągnął telefon, wystukując jakiś numer na ekranie. Zaciekawiona, zajrzałam przez jego ramię.
- Co robisz?
- Jesteś głodna, nie zrobiliśmy zakupów, więc zamawiam pizze.
- Mmmm, pizza. - rozmarzyłam się, chwytając za brzuch.
- Jaką chcesz?
- Capriciose! - krzyknęłam, uderzając rękami w łóżko, z miną rozbawionego dziecka. Szatyn kiwnął głową szybko.
- Duża Capriciosa raz. Oraz dwie cole. - dodał.
- W takim tempie, to zgrubnę dwa kilogramy. - mruknęłam niezadowolona, a Justin zwrócił na to uwagę, kładąc dłoń na moim brzuchu.
- Jesteś piękna i nawet 10 kilogramów w górę tego nie zmieni. Zresztą, według mnie jesteś wręcz za chuda.-westchnął szczerze, a ja zarumieniłam się delikatnie. Zadziwiające. Jedno zdanie, a ja tak reaguję.
***
W jednej chwili nagle zrobiło mi się słabo. Obraz ponownie zaczął się rozmazywać, a na ciele wystąpiły dreszcze, wraz z nadmierną potliwością. Położyłam dłoń na ustach, powstrzymując odruch wymiotny. Skuliłam się na ziemi.
Co się dzieje?!
Skronie, zaczęły pulsować, jak szalone a ja poczułam, jakbym nagle na plecach nosiła 20 kilogramowy plecak. Moje ramiona opadły a ja biorąc głęboki wdech, doprowadzałam się do normalności.
- Pizza już jest! - krzyknął chłopak z kuchni, a ja chwiejąc podniosłam się do pozycji stojącej, opanowując ciało. Zamknęłam oczy, starając się ogarnąć wzrok, oraz fakt, że jest mi naprawdę słabo. Podparłam się delikatnie o ścianę, jedną dłonią wykonując wdech i wydech. Pomału zaczęłam odzyskiwać siły.
***
- Rany, w życiu nie jadłam tak pysznej pizzy. - jęknęłam, wydając z siebie dźwięki zadowolenia, oraz masując swój brzuch.
- To moja ulubiona pizzeria. - podkreślił chłopak. Wpatrzony był w pudełko po jedzeniu. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jaki był cholernie przystojny. Dzisiaj jego włosy stały wygięte w różne strony, na żelu, być może dlatego, że dziś naprawdę skupił całą uwagę, na wyjściu  z ośrodka. Pełne, malinowe usta, oblizywał co jakiś czas, a ja nie mogłam powstrzymać się od przygryzienia wargi.
- Justin..
Spojrzałam na niego ponętnie. Uniósł brwi w zaciekawieniu, odrywając się od czytania opisu pizzy. Wstałam od stołu, wysuwając wskazujący i środkowy palec, na blat. Stworzyłam z nich "nogi", idące w stronę szatyna, wciąż nie odrywając od niego wzroku.
- Mówisz, że będziesz spał w ośrodku. Ale teraz, nie ma sensu, abyś tam wracał. Jest zbyt późno - szeptałam pożądliwym głosem, docierając palcami, do jego ciała i idąc nimi wzdłuż jego ramienia.
- Ale..
- Muszę ci coś pokazać. - szepnęłam pochylając się i przygryzając jego płatek ucha. Justin, wyczuwając aluzję, złapał moją dłoń, wstając od stołu. Wysunęłam się na prowadzenie, ponętnie kręcąc przed nim biodrami. Prowadząc go do sypialni, odwróciłam głowę w połowie, przygryzając wargę i puszczając mu jedno oko.
Chłopak, nie wytrzymując, puścił moją dłoń, przybliżając się i łapiąc mnie w tali od tyłu, oraz wpychając do sypialni. Pisnęłam zadziwiona, gdy przygniótł mnie swoim ciałem do ściany, łącząc nas w namiętnym pocałunku. Uderzył dłońmi w ścianę między moją głową, tym sposobem, nie dając mi uciec.
A kto powiedział, że chcę uciekać?
Zachichotałam, wkładając w pocałunek jak najwięcej siebie. Dłońmi wędrowałam po jego koszuli, opinającej tors chłopaka.
Wsunął ręce pod moje nogi, unosząc mnie, a ja oplotłam je wokół jego pasa. Położyłam ręce na jego karku, mrucząc cicho w jego usta. Odpowiedział krótkim warknięciem i.. sztywnym kolegą w spodniach.
To będzie długa noc..
______________
Uff, zrobiło się gorąco, hahaha! :) Muszę Was poinformować, że zbliżamy się pomału do końca naszej historii.
Mam nadzieję, że nie zawiedzie Was końcówka, pomimo tego, że będzie smutna. ( Nie ukrywam )
Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział, ale naprawdę, nie daje sobie już rady :( Koniec maja, prawie koniec roku szkolnego, to też dużo sprawdzianów, wystawianie ocen i teraz niestety jest najgorszy okres w szkole.. :/
A co słychać u Was? ♥
Chętnie poczytam w komentarzach. <3
Ps. Dziękuję za 11 ostatnich!
~ Drew.
xxx

Nie sprawdzany rozdział.

10 komentarzy:

  1. Uuuu jaka końcówka xd
    Myślę że ona jest....w ciąży!!!
    Ale jak to koniec?!?
    On będzie smutny?!?!
    Nie rób mi tego, błagam :'(
    Rozdział świetny :)
    Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Angela umrze,prawda...? :c a tak po za tym to zajebisty rozdzial KC <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże!!! Nieeeee!!!!
    Genialny rozdział!!!! ♥
    @TheKlaudiaK

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha cudny rozdział :D Podoba mi się ta parka ;3 Wyczuwam między nimi coś magicznego ^^ Kocham Justina xd <33 Żaden szok :D
    Mogłabyś informować mnie o nextach? :) Będę wdzięczna :*
    ~Aleksa

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam bardzo dziwne wrazenie, ze ona jest w ciazy... ale no nic. Zobaczy sie z kolejnymi rozdzialami. Czekam na nexta ! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. no robi się coraz ciekawiej :D
    a ten rozdział no świetny <3 uu Angel robi się coraz odważniejsza ;3
    hmm mam wrażenie że ona będzie w ciąży i coś się stanie temu dziecku albo mam drugą myśl ale nie będę na razie jej pisała zobaczymy czy się sprawdzi...
    jacy oni są słodcy *o*
    ciekawe co zrobia jak zobaczą że jej nie ma ;oo
    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*
    możesz mnie informować o nowych ?;3 @xRiskItAllx

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe :))
    3maj się cieplutko ♥

    Jeżeli ci się spodoba zaobserwuj.
    http://moda-ma-zasady.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O jejku, czyli jednak uciekła. No i kurcze, uciekła razem z nim. Bardzo mi się to podoba haha, Angel i Justin razem, najlepsze połączenie, przynajmniej dla mnie. Ale fajnie, że on jej pozwolił zostać u siebie na noc, to znaczy właściwie pozwolił jej zamieszkać u siebie. Miło z jego strony. No, w końcu on ją kocha, czemu ja się dziwie haha. Jestem ciekawa, czy Angel też w końcu zacznie coś do niego czuć. No i czy ktoś będzie ją szukał z tego ośrodka, czy pozwolą jej zostać z Justinem. Kurcze, ale sie Angel śmiała zrobiła w stosunku do Justina, to takie fajne hehe. Chyba będzie seksik haha, jakoś u nich jest to najbardziej ciekawe, w sensie wśrod innych bohaterów ff ;D
    Kurde, mam pewien pomysł na to, jak zakończysz to opowiadanie. Nie wiem, ale mam wrażenie, że ona będzie w ciąży i coś się stanie, że na przykład poroni, albo umrze przy porodzie, a Justin np.nie będzie potrafił pokochać dziecka, które zabiło jego ukochaną. Haha, ja miałam taki pomysł i mi do tej sytuacji pasuje, dlatego napisałam ;D
    Kocham Ciebie i Twoje opowiadania, już nie mogę się doczekać następnego ;*
    black-tears-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń