wtorek, 17 czerwca 2014

`Angels Do Not Die Yet`. rozdział. 26

Angel's POV.
Nie wiem ile spałam. Wiem tylko tyle, że gdy się obudziłam znajdowałam się w swojej sali szpitalnej i szczerze? Nie dziwiło mnie to.
Czuję się okropnie od przebudzenia, a stało się to z godzinę temu więc..
- Musimy porozmawiać. - szorstki głos odezwał się z rogu sali, stojąc do mnie tyłem. Uniosłam brwi w zaciekawieniu, przymrużając oczy. Siwowłosy mężczyzna ubrany  w biały, chodź w sumie można powiedzieć, że szary frak odwrócił się, wnikając swoim spojrzeniem w moje ciało. Poprawiłam się niespokojnie na łóżku, biorąc głęboki oddech.
- Zdajesz sobie sprawę, że jesteś w ciąży? - siwowłosy zmarszczył czoło, drapiąc się po głowie. Przez chwilę nie odpowiadałam. Mężczyzna podszedł do jakiegoś monitora, następnie go odwracając w moją stronę. Na ekranie widniał dość niewyraźny obraz USG mojego brzucha. Poczułam piekące łzy pod oczami, widząc tę małą istotkę, znajdującą się aktualnie w moim brzuchu.
- Ma 2 miesiące. - mruknął lekarz, robiąc kilka poprawek, przybliżając mi dokładniejszy obraz. Wydawało mi się, że patrzy na mnie swoimi oczami, chodź wcale dziecinka nie miała ich jeszcze wykształconych.
- Wiedziałam o ciąży. - przeczesałam ręką włosy, a mężczyzna zmrużył oczy, aby dokładnie przyjrzeć się wyrazowi mojej twarzy. Usta zaciśnięte w prostę linię, oraz błyszczące oczy niewiele mówiły, jednakże ni chciałam jakoś specjalnie zwierzać się obcemu człowiekowi.
- Musimy porozmawiać o czymś jeszcze.. - lekarz, podszedł bliżej mojego łóżka i o dziwo.. Przysunął sobie krzesło, wygodnie na nie opadając. Zmarszczyłam brwi, unosząc się do pozycji siedzącej.
***
Justin's POV.
Kurwa, ile można czekać. Rozumiem - godzinę. Dwie, trzy. Czekam pieprzoną dobę i dalej nie wiem, co dzieje się z moją dziewczyną. Nosz kurwa, przecież z tego co wiem, już przebudziła się z półtorej godziny temu, więc dlaczego nikt nic mi nie chce powiedzieć i nie chcą mnie do niej wpuścić?!
Jestem prawie że rodziną, więc mam pieprzone prawo wiedzieć, co się z nią dzieje.
Wstałem, kopiąc w ścianę, dając tym upust swojej niecierpliwości oraz zdenerwowania. Usłyszałem stukot szpilek i odruchowo spojrzałem w tamtą stronę.
- Jeszcze raz pan kopnie w ścianę, a wezwę ochronę. To jest szpital, tutaj są chorzy ludzie. - mruknęła znudzona powtarzaniem ciągle tej samej formułki. Niechętnie wywróciłem oczami, opadając tyłkiem na siedzenie. Pewnie gdybym nie był zakochany, zwróciłbym uwagę na seksownie odkryte nogi pielęgniarki, która dosyć dobrze prezentowała się w niebiesko-białej sukience. Ilekroć jednak spoglądałem na młodą kobietę, tylekroć przed moimi oczyma pojawiała się Angelika, która w porównaniu do tej opalonej pielęgniarki wypadała tysiąc razy lepiej. Oblizałem wargi na myśl o jej pięknych, długich nogach. Chodź ona sama nie akceptowała siebie do końca, ja wciąż uważałem, że była prześliczna. Brązowe włosy, opadające falami na jej ramiona, ciemne, brązowe tęczówki, delikatny nosek oraz pełne, malinowe usta. Była piękna, powiedziałbym nawet, przypominała anioła, chodź zazwyczaj aniołowie są blondynami. Ale ona była aniołem. Moim.
Po chwili drzwi się rozsunęły, ukazując mi salę dziewczyny. Zakradłem się, wychylając głowę do środka i słysząc kawałek rozmowy.
- A więc, decyduje się pani na wypuszczenie? - lekarz nerwowo spoglądał na Angelikę, a ta ze wzrokiem utkniętym w ścianę kiwnęła głową.
- Zdaje sobie pani sprawę..
- Zdaję sobie.
- Dobrze, to tyle. Myślę, że będzie pani mogła zostać wypisana już dzisiaj, tylko musimy panią zgłosić do..
- Wiem. Mogłabym teraz porozmawiać z chłopakiem?
Otworzyłem usta ze zdziwienia, nie rozumiejąc, skąd ona wiedziała że podsłuchuję. Przecież wpatrywała się w ścianę. Widocznie musiała coś słyszeć.
- Oczywiście. Proszę bardzo. - mężczyzna zmarszczył brwi, spoglądając w moją stronę. Wstał, biorąc swój notes oraz mijając się ze mną w progu.
Spojrzałem na szatynkę w duchu dziękują, że wszystko z nią w porządku. Podszedłem do dziewczyny, przysiadając na miejscu lekarza i łapiąc jej dłonie w swoje ręce.
- Jak się czujesz? - padło moje pierwsze pytanie, a brązowooka posłała mi promienne spojrzenie. Miałem wrażenie, że jest nadzwyczaj blada, jednak nie chciałem jej denerwować dlatego po prostu czekałem na odpowiedź.
- Lepiej. - uśmiechnęła się, zaciskając swoje palce na moich dłoniach.
- Więc co się stało? - nie mogłem odwlekać tego pytania. Prędzej czy później, musiałem się dowiedzieć i ona również zdawała sobie z tego sprawę.
- Jest pewna rzecz, o której Ci nie mówiłam.. - szepnęła, biorąc głęboki wdech. Moje serce zabiło dwa razy mocniej oraz spojrzałem w jej oczy doszukując się jakichkolwiek emocji. Jest chora? Umrze? Co się dzieje?!
- Słucham.
- Justin, proszę obiecaj, że mnie nie zostawisz.. - jej głos wydawał się być załamany, a wzrok utknął w martwe miejsce w ziemi. Przełknąłem głośno ślinę, marszcząc brwi.  Czyżby, ona..?
- Obiecuję skarbie. - pochyliłem się, składając na jej czole pocałunek. Mówiłem szczerze. Nie potrafiłbym jej zostawić, nawet jeśli ona by tego chciała. Kochałem ją cholernie, a fakt, że Angel boi się, iż ją opuszczę utwierdza mnie w przekonaniu, że ona mnie również.
Widziałem, że walczy ze sobą, aby mi to powiedzieć. Co jakiś czas, jej usta zmieniały położenie, a ja sam pogładziłem jej dłoń, aby dodać jej otuchy. Widziałem to w jej twarzy, bała się, cholernie się bała.
- Kocham Cię, aniołku. - westchnąłem, widząc niepewność malującą się w całej jej postawie ciała. Dziewczyna uniosła dłoń i położyła ją na ekranie komputera. Zainteresowany wpatrywałem się w jej czyny. Odwróciła w moją stronę monitor, ukazując mi jego zawartość. Zmrużyłem oczy wpatrując się w .. dziecko.
- Jak to.. - szepnąłem, czując, jak narasta napięcie w sali.
- Będziesz ojcem, Justin. To Twoje dziecko.
Pokręciłem przecząco głową, wpatrując się w ekran z otwartymi szeroko ustami. Moje rzęsy poruszały się, mrugając kilkakrotnie, a ja sam poczułem się, jakby nie potrafił mówić. Gula w moim gardle była tak wielka, że niemal czułbym ją pod dotykiem palca.
- Jak to, ojcem.. - udało mi się wyszeptać na jednym tchu, a następnie kilkukrotnie wziąłem głęboki oddech. Dziewczyna wpatrywała się we mnie przerażona, a ja.. odwróciłem głowę w jej stronę.
- Będę ojcem! - pisnąłem, niemal jak baba, układając na swojej twarzy szeroki, ciepły uśmiech. Jej reakcja była tak opóźniona że przez pierwszy moment, w ogóle nie odwzajemniała mojego pocałunku. Zaśmiałem się, dociskając ją do poduszki i wsuwając palce w jej włosy. Maszyna zaczęła pikać głośniej, wskazując na przyśpieszone bicie jej serca, jednak nie zwracałem na to uwagi.
Będę ojcem. To jest teraz najważniejsze.
***
Angel's  POV.
Cieszyłam się. Cholernie się cieszyłam. Justin był taki szczęśliwy.. On chciał te dziecko. On chciał mnie i jego córeczkę.
Czuję, że to będzie córeczka.
I chodź z dnia na dzień, czułam się coraz słabiej, lekarz mi mówił, że tak może się dziać podczas mojej ciąży. Walczyłam do końca, jednak nie przewidziałam, że tak szybko skończy się ta gra.
_____________________
Mamy przedostatni rozdział. :)
Polecam:
among-the-people.blogspot.com ,
http://person-who-changed-my-life.blogspot.com/‎

Ask: http://ask.fm/LoveMeKissMeeee

9 komentarzy:

  1. ale jakto przedostatni?? juz? :(((((( @swaggielily

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! ;* Przedostatni? ;o Ale jak i czemu? xd No dobra ;c Ale wracając do rozdziału...
    Reakcja mężczyzn na wieść o zostaniu ojcem jest zawsze bezcenna xd Mój wujek zemdlał :D Ale nieważne...
    Słodko ze strony Justina, że aż tak się ucieszył :) To utwierdziło Angelikę w przekonaniu, że jej nie zostawi ^^ Piękna historia o pięknej miłości :)
    Coś czuję, że ostatni rozdział będzie bardzo zmysłowy i pełen emocji :* ♥
    among-the-people.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie.........
    Nie napisze dużo w tym komentarzu, bo jestem wstrząśnięta.
    Czyli to prawda? Czyli moje przypuszczenia okażą sie prawdziwe? Ona umrze? Zostawi i Justina i ich córeczkę? Odejdzie?
    Nie potrafie sie z tym pogodzić i to do mnie nie dociera. Boże, chociaż go jeszcze nie napisałaś, czuję, że w ostatnim rozdziale będę ryczeć jak popieprzona, no ale cóż. Lubię płakać, bo lubię smitne zakończenia. Ale jakos tak nie mogę się z tym pogodzić, bo to jedno z moich takich naprawdę ulubionych opowiadań...
    Nie wiem, co napisać...
    Kocham to i kocham Ciebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju ona jest pewnie chora. Błagam nie rób jej tego. Nie rób tego Justinowi. Rozdział cudowny i poprawił mi humor z samego rana. Czekam na nn oczywiście i weny życzę ;)) I dziękuję ci kochanie za poleceni mojego bloga xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh My God .! ;O
    Ja pierdziele !
    Ona jest w ciąży .!
    Justin będzie tatusiem ..
    Ale coś czuję że ona będzie chora i umrze zostawiając dzieciątko z tatą ..
    A może będzie musiała dokonać wyboru i uratować siebie lub dziecko a ona poświęci się dla dziecka by mogło żyć ..?
    Jezu moja wyobraźnia ..
    Zbyt daleko mnie ponosi xD
    Proszę Cię oni są idealni <3
    Nie możesz ich rozdzielić jeśli to masz w planach ..
    Boski nie mogę doczekać się następnego <3
    zapraszam na nowy u mnie :
    http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2014/06/rozdzia-63.html

    PS: Mogłabyś mnie informować pod rozdziałami o nowych rozdziałach u Ciebie to mi bardzo pomaga .. z Góry dziękuję <3

    ~ Weronika Bieber ..

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko Boska! Ale jak to? Czemu to, co dobre, tak szybko się kończy? Nie mogę uwierzyć!
    Na początku myślałam, że Justin ją zostawi albo powie, że nie chce mieć dzieci. Potem czytam dalej, a tu taka przyjemna niespodzianka. ;)
    Rozdział jak zawsze świetny. Nie wiem co ma jeszcze napisać.
    Szczerze, boję się ostatniego rozdziału. Przeczuwam wodospad z moich oczu. Już nie mogę się doczekać, ale trochę mi smutno, że to już koniec xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie, nie, nie!!!!
    Ja nie chcę jeszcze końca!!
    Zajebisty rodział ♥
    @TheKlaudiaK

    PS: Nie rób tego Angel!! Nie rób tego im!!

    OdpowiedzUsuń